Ciągle się pisze o młodych i pięknych, a ja lubię i szanuję starsze aktorki, które mają klasę i niemały talent na światowym poziomie. I wciąż są piękne, pełne energii! Niektóre nawet z wiekiem pięknieją, ich kariery zaś nabierają tempa.
Listę otwiera powszechnie znana, uwielbiana i nagradzana...
Meryl Streep (66 l.)- zdolna i według niektórych znawców urody, niezbyt piękna, choć mnie się kojarzy z aniołem. Aktorka, która towarzyszy mi od dzieciństwa, bo jako bardzo młodziutka dziewczynka, obejrzałam "Sprawę Kramerów" i od tej pory uwielbiam ją, laureatkę kilku Oscarów, Złotych Globów i innych ważnych w świecie filmu nagród.
Uwielbiam, ale nie bezkrytycznie. Nie lubię jej występów w komedyjkach romantycznych i nie cierpię opiewanego wszędzie występu w filmie "Sierpień w Hrabstwie Osage", bo uważam, że bardzo przedobrzyła w tej roli, że za dużo było Meryl w niej samej.
Lubię i cenię jej role w "Wyborze Zofii", "Kochanicy Francuza", "Pocztówkach znad krawędzi", "Pożegnaniu z Afryką","Ze śmiercią jej do twarzy", "Koncercie na 50 serc" i "Godzinach". Nieźle wypadła w głośnym filmie pt. "Wątpliwość". To jedna z największych współczesnych aktorek. Aktorka wybitna, także teatralna.
Jeśli Meryl, to ex aequo - Glenn Close (69 l.).Świetna, rasowa aktorka, chyba nawet ciekawsza, niż Meryl (zresztą ponoć bardzo często starają się o te same role np. w "101 dalmatyńczykach", gdzie zwyciężyła Glenn czy w "Diabeł ubiera się u Prady" - tę rolę dostała Meryl; aktorki wspólnie zagrały w dwóch filmach). Aktorka, która do tej pory nie dorobiła się Oscara. A przecież ma na swoim koncie wiele dobrych, znaczących ról. Do moich ulubionych kreacji tej aktorki należą m.in. role w filmach: "Świat według Garpa", "Niebezpieczne związki", "Druga prawda", "Dom dusz" (gdzie, moim zdaniem, skasowała Meryl),"Sekret Margarethe Cammermayer", w którym zagrała zamężną lesbijkę, walczącą o swoje prawa; "Mary Reilly" i "Albert Nobbs" - film, w którym przeszła samą siebie in plus. Close nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa jako aktorka, a ja liczę, że w końcu dostanie Oscara niekoniecznie za całokształt twórczości.
Maggie Smith ma 81 lat. Gra dużo i dobrze, jej role zapadają w pamięć. Mnie zachwyciła, gdy byłam nastolatką, w filmie pt. "Pokój z widokiem" Jamesa Ivory'ego, a później w dwóch filmach Agnieszki Holland: "Tajemniczym ogrodzie" i "Placu Waszyngtona". Uwielbiam jej duety z moją inną ulubioną "babcią" w filmach pt. "Lawendowe Wzgórze" i "Hotel Marigold", niezłą kreację stworzyła również w filmie Dustina Hoffmana pt. "Kwartet".
Tą inną moją ulubioną "babcią" często występującą w duecie z przedstawioną powyżej (zagrały razem w sześciu filmach), jest Judi Dench, rówieśnica Maggie. Równie piękna i równie zdolna. Któż nie zna tajemniczej "M" z nowszej serii o agencie 007? Ale ta rola nie jest w jej dorobku rolą szczególną, bo ta aktorka, mająca doświadczenie sceniczne, świetnie wypada zarówno w rolach ciepłych, miłych pań, jak i wrednych, wyrachowanych kobiet.
Mnie, oprócz wymienionych powyżej, bardzo podobała się w "Czekoladzie" i "Życiu w Cranford". Wspięła się na szczyt aktorskiego kunsztu, grając jedną z moich ulubionych pisarek i filozofek, chorującą na Alzheimera Iris Murdoch w filmie pt. "Iris", bezbłędnie zagrała w opartej na faktach "Tajemnicy Filomeny", a za najlepszą jej rolę uważam kreację w "Notatkach o skandalu".
Julie Walters ma dziś 66 lat. Zachwyciła mnie dawno temu w "Edukacji Rity" i nadal zachwyca. Aktorzy brytyjscy z reguły mają doświadczenie teatralne i to się przekłada na role w filmach, dobre role, warte zapamiętania. A przecież chyba wszyscy pamiętamy przebojowe "Dziewczyny z kalendarza", chociaż dla mnie Julie była bezbłędna w mało znanym u nas filmie pt. "Siostro, moja siostro".
Cudnooka Vanessa Redgrave (79 l.)to aktorka, którą "znam" całe życie. Zakochałam się w niej po dwóch filmach: "Powiększeniu" Antonioniego i "Julii" Zinnemanna, w której partnerowała również pięknookiej Jane Fondzie i za którą to rolę otrzymała Oscara. Vanessa ma urodę, która powala mnie na obie łopatki: duże, niebieskie oczy i wystające kości policzkowe, jest piękną i zdolną kobietą, jej rodzice, siostra i córki też trudnili się aktorstwem (osobiście uważam, że jest piękniejsza od swojej matki Rachel Kempson, siostry Lynn i córek: nieżyjącej już Natashy i Joely Richardson).
Do ulubionych kreacji Vanessy zaliczam role w filmach: "Wilde. Historia pisarza", "Pokuta", "Wieczór".
Helen Mirren ma 70 lat i figurę, której mogłaby jej pozazdrościć niejedna nastolatka. Jest piękna, zdolna i pełna werwy; cudownie prezentuje się w długich, obcisłych sukniach. Gra od wielu lat. Wypadła nieźle nawet w sławnym "Kaliguli". Cenię ją za "Wybrzeże Moskitów" Petera Weira i za nowsze role również, szczególnie za rolę w zupełnie w Polsce nieznanym filmie pt. "Pasja Ayn Rand" i świetną kreację w również mało u nas znanych "Zamkniętych drzwiach" węgierskiego reżysera Istvána Szabó.
Helen ma pazur, lubię ją nawet w kryminaliku półprzygodowym, półidiotycznym pt. "Red"(1 i 2) i w słodziutkiej do bólu "Podróży na sto stóp", takim aktorskim "Ratatuj".
Australijska aktorka Judy Davis zwykle występuję na drugim planie. Jednak jej niezwykła, charakterystyczna uroda, zawsze rzuca się w oczy. Do tego aktorka ma prawdziwą charyzmę i talent. Ma 61 lat i zapewne nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
Zachwyciła mnie w trzech filmach:"Sekrecie Margarethe Cammermayer", gdzie była partnerką Glenn Close, "Od brzegu do brzegu" w duecie z Richardem Dreyfussem i ostatnio w "Projektantce", gdzie świetnie partnerowała Kate Winslett.
Siostra hollywoodzkiego pożeracza serc, Warrena Beatty; aktorka charakterystyczna i ponoć nieurodziwa. Ale zawsze zauważalna i zapadająca w pamięć. Zdolna komediantka i pieśniarka, którą kocham bezwarunkowo. Ma 81 lat, wciąż gra.Gwiazda sławetnych "Czułych słówek", którą uwielbiam za duet z Meryl Streep w "Pocztówkach znad krawędzi" (wg prozy Carrie Fisher, na podstawie jej życiowych doświadczeń i relacji z matką, także aktorką, Debbie Reynolds) i boską zołzę w "Stalowych magnoliach".
Jessica Lange nie gra już tak dużo jak kiedyś, ale dla mnie jest ikoną kina, laureatką dwóch Oscarów. Obecnie ma 66 lat, starannie dobiera role. Kiedyś potrafiła się zmieniać, jak kameleon z pięknej i delikatnej blondynki, w ciemnowłosego kobietona. Cenię ją i jej role w takich filmach, jak "Listonosz dzwoni zawsze dwa razy", "Frances", "Pozytywka", "Przylądek strachu", "Błękit nieba" czy "Szare ogrody". Pamiętam, że nie wróżono tej młodej i ślicznej modelce wielkiej kariery, gdy zaczynała w "King Kongu" u boku Jeffa Bridgesa, na szczęście oboje mają się dobrze do dziś.
Nigdy nie zapomnę jej występu w adaptacji "Misery", znanej powieści Stephena Kinga, za którą otrzymała w pełni zasłużonego Oscara. Kathy Bates: pulchna, mała (160 cm)kobietka o ogromnej charyzmie. Dziś ma 67 lat i ugruntowaną pozycję zawodową. Nie powtórzyła sukcesu "Misery", ale regularnie pojawia się na ekranie.
Mnie bardzo podobała się w "Smażonych, zielonych pomidorach" i w filmie pt. "Znamię", w którym wystąpiła u boku Kevina Costnera.
Dianne Wiest
Stockard Channing
Sissy Spacek ma 66 lat. Najlepsza "Carrie" jaką można sobie było wyobrazić. Cudna, rewelacyjna w "Służących". Zachwycająca i bezbłędna w "Dobranoc, mamusiu" i "Gdyby ściany mogły mówić".
Uwielbiam tę małą kobietkę (157 cm) z wielkim talentem i nietuzinkową urodą.
Zawsze, kiedy widzę w obsadzie filmu jej nazwisko, wiem, że ten film obejrzę, choćby jakaś piracką wersję w oryginale tudzież języku obcym, bowiem Ellen Burstyn to aktorka wybitna.
Dziś ma 83 lata i wciąż gra. Niedawno zachwyciła mnie w "Wieku Adaline", wcześniej podziwiałam ją w takich filmach, jak np. "Za wcześnie umierać", "Skrawki życia", "Źródło" czy też - jej wybitną kreację w sławnym "Requiem dla snu".
Na jej role czekam, zwłaszcza komediowe. Jest piękna, szczupła i ma do siebie duży dystans. Nazywa się Celia Imrie, ma obecnie 63 lata i rozwaliła mnie swoją rolą w "Niani" u boku Colina Firtha. Miałam okres oglądania bajek, gdy moja córka była mała, jej przeszło, mnie zostało. Celia to dobra aktorka, świetna w "Hotelu Marigold".
Zachwyciła mnie w roli u boku Catherine Deneuve, w kultowym filmie Tony'ego Scotta pod durnym polskim tytułem "Zagadka nieśmiertelności".
Piękna, rasowa, rudowłosa kobieta! Inteligentna i utalentowana. Susan Sarandon ma 69 lat, wciąż jest szczupła i piękna, enigmatyczna.
Cenię jej role w filmach:"Biały pałac", "Olej Lorenza", "Thelma i Louise", "Mamuśka". Najlepszą rolę, moim skromnym zdaniem, zagrała u boku Seana Penna we wstrząsającym obrazie pt. "Przed egzekucją"("Dead Man Walking").
Córka nieśmiertelnego Charliego Chaplina, świetna aktorka charakterystyczna, zawsze, gdy pojawia się na ekranie, zostawia ślad w pamięci. Ma 71 lat, w moim odczuciu gra od zawsze, bo znam ją od dziecka, gdy schowana pod wielkim pod stołem obejrzałam "Annę i wilki", chwilę potem "Nakarmić kruki" - zapewne nieco za wcześnie, ale stało się. Zachwyciła mnie niedawno w filmie wg prozy G.G. Marqueza pt. "Rzecz o mych smutnych dziwkach". Bardzo dobrą, niezapomnianą kreację stworzyła w obrazie pt.... "Chaplin", w którym jej ojca zagrał Robert Downey Jr.
Imelda Staunton sześćdziesiątkę przekroczyła w styczniu tego roku. Dobra, charakterystyczna aktorka, którą uwielbiam przede wszystkim za role w "Niani" i "Czarownicy" u boku boskiej Angeliny Jolie - moc w komedii i baśniach, bo aktorka znana jest szerszej publiczności przede wszystkim z serii o Harrym Potterze.
Mówię o niej "Łupinka". Zakochałam się w tej kobiecie, gdy jako nastolatka obejrzałam "Kolor purpury" - jeden z najlepszych i jednocześnie najmniej docenianych filmów Spielberga (a może najbardziej zapomnianych, bo doceniony był po premierze w 1985 r.). Whoopi Goldberg sześćdziesiątkę skończyła pod koniec zeszłego roku. Jest dobrą, choć nieco zaszufladkowaną aktorką, bo ujawniła kiedyś wielki talent komediowy i tak troszkę to do niej przylgnęło (taki Robin Williams w kiecce). W "Kolorze purpury" była doskonała, autentyczna, piękna - chwała Tinie Turner, że odrzuciła tę rolę. Podobała mi się także w filmach: "Corrina, Corrina" i "Uwierz w ducha", ale "Zakonnicę w przebraniu" (1,2) i "Włamywaczkę" oglądam zawsze, gdy mój zły humor sięga dna.
Lubię "Łupinkę" i już!
----
Tak wygląda moja gorąca lista wciąż czynnych zawodowo aktorek starszego pokolenia światowego kina. Zapewne kogoś przeoczyłam, o kimś zapomniałam, więc będę ten temat uzupełniać.
Uwielbiam też np. Barbrę Straisand i Cate Nelligan, ale one od kilku lat nie wystąpiły w żadnym filmie, niestety.
A jakie są Wasze faworytki?
Jestem bardzo ciekawa!
Pozdrawiam i przesyłam serdeczności, j.
A na koniec zdjęcie, które bardzo lubię (w ogóle lubię czarno - białe fotografie): Meryl, Glenn i Winona Ryder z planu "Domu dusz" (1993)