odlot
jak ptaki odlecimy w ciepło zachodów słońca
rany swe zabliźnimy namiętnie i do końca
uniosą nas marzenia które w myślach szybują
urokiem światłocienia w sercach słodko wirują
ciszą między rzęsami a blaskiem pocałunków
w duszach swych dokonamy przeróżnych rozrachunków
i popłyniemy sennie w śmierci objęcia słodkie
i nikt już nigdy o nią swym cieniem się nie potknie
/Ustronie Morskie, 11 VIII 2013, p.p.r., JoAnna Idzikowska-Kęsik/
jak ptaki odlecimy w ciepło zachodów słońca
rany swe zabliźnimy namiętnie i do końca
uniosą nas marzenia które w myślach szybują
urokiem światłocienia w sercach słodko wirują
ciszą między rzęsami a blaskiem pocałunków
w duszach swych dokonamy przeróżnych rozrachunków
i popłyniemy sennie w śmierci objęcia słodkie
i nikt już nigdy o nią swym cieniem się nie potknie
/Ustronie Morskie, 11 VIII 2013, p.p.r., JoAnna Idzikowska-Kęsik/
Zielony blask kamieni
W bezbarwnej mglistości oddechu stała. Sama i smutna
czekała na świt. Przebudzić radość wyśpiewać życie
chciała. Lecz w duszy tkwił kamień a serce wyschło
wyparowało jak obłok lekki. Jak nic nieznaczące nic.
Wzrok utkwił w niepunkcie. Wbił się w lewomyślność
i lewitował w czasie jak pył. Uśmiechu wykrzesać
z siebie nie umiała. Prawy umysł zawył tęsknotą bólu
jak w noc księżycową wilk. Przetarła oczy.
W dali ujrzała posąg kamienny który w skałę wbity
tkwił. Twarz nieruchoma na nią spojrzała przeszywała
wzrokiem co nie był a żył. Na martwym kamieniu rosła
brzózka mała. Niby skrzydła tkwiła wbita w jego cień.
Zieleń miękkich liści duszę przeszyła.
Szmaragdowa dorodna ożywcza jak tlen.
Brzoza malachitem anioła okryła.
Na kamieniach uczuć
narodził się dzień.
/Gdzieś na Wybrzeżu, sierpnień 2013, p.p.r., JoAnna Idzikowska-Kęsik/
W bezbarwnej mglistości oddechu stała. Sama i smutna
czekała na świt. Przebudzić radość wyśpiewać życie
chciała. Lecz w duszy tkwił kamień a serce wyschło
wyparowało jak obłok lekki. Jak nic nieznaczące nic.
Wzrok utkwił w niepunkcie. Wbił się w lewomyślność
i lewitował w czasie jak pył. Uśmiechu wykrzesać
z siebie nie umiała. Prawy umysł zawył tęsknotą bólu
jak w noc księżycową wilk. Przetarła oczy.
W dali ujrzała posąg kamienny który w skałę wbity
tkwił. Twarz nieruchoma na nią spojrzała przeszywała
wzrokiem co nie był a żył. Na martwym kamieniu rosła
brzózka mała. Niby skrzydła tkwiła wbita w jego cień.
Zieleń miękkich liści duszę przeszyła.
Szmaragdowa dorodna ożywcza jak tlen.
Brzoza malachitem anioła okryła.
Na kamieniach uczuć
narodził się dzień.
/Gdzieś na Wybrzeżu, sierpnień 2013, p.p.r., JoAnna Idzikowska-Kęsik/
*** Jim Morrison
****zdjęcie 1i4,5 z netu, 2 moje, 3 Radek Kęsik
...tylko płakać będą na ziemi zostawione przez nas nasze cienie...
/Krzysztof Kamil Baczyński/
❤