Translate

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ernest Bryll. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ernest Bryll. Pokaż wszystkie posty

17 marca 2024

UWAGA POEZJA czyli odszedł Poeta do Wiecznie Zielonej Krainy

🖤🖤🖤Witajcie! Nie planowałam tego postu, ale on musi tu być, musi się znaleźć na tym poetyckim blogu... 🖤🖤🖤


        Kilka dni po swoich 89 urodzinach odszedł wczoraj Ernest Bryll (1 marca 1935 - 16 marca 2024), odszedł dzień po siódmej rocznicy odejścia innego wielkiego poety i autora tekstów piosenek, Wojciecha Młynarskiego. Poeta mawiał: "Przez moje wiersze widziałem świat o wiele mądrzej niż przez moje kombinacje i myślenie polityczne" i to jest wielka prawda. Przez wiersze widzi się lepiej i mądrzej.

        Smutno, gdy odchodzą poeci, bo "poeci  nie zjawiają się przypadkiem"... Bryll był poetą niezwykle ciekawym, był także pisarzem, tłumaczem i dziennikarzem, autorem dramatów scenicznych, tekstów piosenek, którego twórczość bardzo lubiłam i ceniłam. Bryll kochał kino - był również cenionym krytykiem filmowym, z wykształcenia poeta był filologiem polskim i dziennikarzem. Młodość spędził w mojej ukochanej Gdyni, gdzie ukończył liceum, a potem pracował w przez jakiś czas w Stoczni Gdyńskiej.

        Przedstawiam Wam dzisiaj cztery ukochane teksty tego twórcy, chociaż mam ich znacznie więcej. Niech idą w świat, ku pamięci. Spoczywaj w Pokoju Panie Erneście. 

🖤🖤🖤

 ***

Wyszliśmy szukać prawdy na świecie
A znaleźliśmy papier i śmiecie.
Wyszliśmy składać dla wszystkich słowa,
A każdy teraz jest jak niemowa.

Siedzimy teraz nad stołem brudnym
Kawałek sera butelka piwa
I w stół patrzymy jak w kraj bezludny,
A stół na krzywej nodze się kiwa.

Ja jestem diabeł twój - ty mój diabeł
Bo tyś mnie kusił, ja ci kłamałem,
Ja biłem brawo, tyś klepał brawo,
Aż tylko echo zostało...

Ernest Bryll 

 🖤🖤🖤


🖤🖤🖤
 

W ciemność, nieznaną dokładnie nikomu
Wyszliśmy ze światełkiem wiary z naszych domów.
I tak chcieliśmy żeby się paliło
Żeby w nas było i biło i żyło.
Tak stulaliśmy je czule palcami, że zgasło.
I w ciemności zostaliśmy sami.

W ciemności do siebie idziemy,
Ja niema i ty niemy, i ręce wyciągamy
I znowu się mijamy.
W ciemności tak bolącej jak najjaskrawsze słońce
Z ustami pełnymi mrozu,
Z gardłem ściśniętym powrozem.
Tak wędrujemy latami,
Nieznani, nienazwani, ręce wyciągamy i ręce wyciągamy
Zanim się wreszcie spotkamy,
Dotkniemy palców palcami,
Jakbyśmy chwycili w dłonie po świeczce zapalonej.

Skąd to zmęczenie w nas każdego rana,
Jakby noc każda źle była przespana.
Skąd twarze takie szare, skąd oczy tak stare?
Czemu gonimy tacy zadyszani jakby nam się ta ziemia chwiała pod stopami?
I skąd to, że nie wiemy dokąd tak biegniemy?
Skąd ten krzyk: szybciej, szybciej, szybciej, szybciej, szybciej, szybciej.
Inaczej padniemy!

W ciemności do siebie idziemy,
Ja niema i ty niemy, i ręce wyciągamy
I znowu się mijamy.
W ciemności tak bolącej jak najjaskrawsze słońce.
Z ustami pełnymi mrozu,
Z gardłem ściśniętym powrozem.
Tak wędrujemy latami,
Nieznani, nienazwani, ręce wyciągamy i ręce wyciągamy
W ciemności tak bolącej jak najjaskrawsze słońce.
Z ustami pełnymi mrozu,
Z gardłem ściśniętym powrozem.

Ernest Bryll
 
 🖤🖤🖤
 
 * * *

Rozwarło się nad nami nocy imię ciemne
A my wierzymy, że to jest godzina
Tuż przed świtaniem...
I chociaż nas trzyma
Nieszczęście w zębach swoich, chociaż to daremne
Zwijamy się jak robak, by znaleźć szczelinę
By się usadzić lepiej między siekaczami

Utaić się, odepchnąć krwawą, gorzką ślinę
Co się jak oceany przewala nad nami.
 
Ernest Bryll
 
 🖤🖤🖤
Czy jest
 
Czy jest tłumacz języka żywych do umarłych
I umarłych do żywych – kiedy chcą pogardę
Albo miłość przekazać, albo ostrzeżenie?
Jest. Ale się zmienia
Wciąż nowsze przekłady
Nowi objaśniacze i nowe układy
Bo się układają żywi z umarłymi
– Jakby to było łatwiej gdyby się przytarły
Troszeczkę, nie do końca, słowa zbyt głęboko
Wycięte na grobach. Byłby milszy spokój
Gdyby się utarło, no, troszeczkę przymgliło
– Bo brak już siły zmarli. Brak nam siły
Musimy łagodniejszych wynająć tłumaczy
Znawców od znaczeń. Wtedy się zobaczy
Czy gładko się składa umarłych wytrwanie
Z gadaniem powszednim
Prosimy – Przybiegnij
Aniele Śmierci. Bądź także Aniołem
Życia zwyczajnego. Siądź za naszym stołem
Tu też jak na cmentarzu. Posłuchaj wydarzeń
Ciemnych, codziennych. Potem je przekażesz
Na słowa wieczne teraz nieskuteczne
Dla naszych snów i marzeń
A też jedz. Zapijaj
Bo u nas jak zapijesz, język się wywija
A co tam zapiliśmy?
Lepiej i nie myśleć

Ernest Bryll 
 
 🖤🖤🖤

25 marca 2013

"Zgodne w radości są wszystkie instrumenty, kiedy poeta wchodzi w ogród ziemi..." ***

*

Do Tadeusza Różewicza, poety

Zgodne w radości są wszystkie instrumenty
Kiedy poeta wchodzi w ogród ziemi.
Czterysta rzek błękitnych pracowało
Na jego narodziny i jedwabnik
Dla niego snuł błyszczące swoje gniazda.
Korsarskie skrzydło muchy, pysk motyla
Uformowały się z myślą o nim
I wielopiętrowy gmach łubinu
Jemu rozjaśniał noc na skraju pola.

Więc się radują wszystkie instrumenty
Zamknięte w pudłach i dzbanach zieleni
Czekając aby dotknął i aby zabrzmiały.
Chwała stronie świata która wydaje poetę!
Wieść o tym biegnie po wodach przybrzeżnych
Gdzie na tafli we mgłach śpiąc pływają mewy
I dalej, tam gdzie wznoszą się i opadają okręty.
Wieść o tym biegnie pod górskim księżycem
I ukazuje poetę za stołem
W zimnym pokoju, w mało znanym mieście,
Kiedy zegar na wieży wybija godzinę.

On ma dom w igle sosny, w krzyku sarny,
W eksplozji gwiazd i wnętrzu ludzkiej dłoni.
Zegar nie mierzy jego pieśni.
Echo
Jak w środku muszli starożytność morza
Nigdy nie milknie.
On trwa.
I potężny Jest jego szept wspierający ludzi.
Szczęśliwy naród który ma poetę
I w trudach swoich nie kroczy w milczeniu.
Tylko retorzy nie lubią poety.
Siedząc na szklanych krzesłach rozwijają
Długie rulony, metry szlachetności.
A naokoło huczy śmiech poety
I jego życie nie mające kresu.
Gniewni są. Wiedzą że ich krzesła pękną
A w miejscu gdzie siedzieli nie wyrośnie
Ani źdźbło trawy.
Krąg spalonej siarki,
Rudy, jałowy pył mrówka ominie. 


Czesław Miłosz, Waszyngton D. C., 1948

*
Ogród ziemi

 Dawniej kiedy poeta wchodził w ogród ziemi
Działy się ponoć cuda. Coś w rodzaju
Wniebowstąpienia rzek i skał śpiewania...
Najmniejszy ssaczek, płazik a nawet pierwotniak
Wiedział, że teraz wybiła godzina
Że ktoś tam w małym mieście przy sosnowym stole
Wpisuje jego imię w symfonię stworzenia.

Jakie to było piękne i logiczne
Poeta wstaje - padają tyrani
Poeta mówi rymem i nawet wrogowie
Są tu na swoim miejscu - jak cień przy jasności...

A życie smaczne jest - bo przyprawione
Attycką solą.

Jakie to wszystko głupie dzisiaj, jakie ciemne.
Poeta rodzi się, a rzeki płyną
Śmierdzą fenolem. Ludzie się pukają
Znacząco - aż łeb dudni. Matka płacze syna
Przyjaciel radzi: jeśli już musisz
Napisz piosenkę. Władcy śpią spokojnie
A rano dają coś z łaski. Poeta
Było nie było straszył wedle reguł sztuki...

Szczęśliwy naród, który ma poetę
- Nie widać tego po naszym. Zapewne.


Nie ma się czego cieszyć. Nie ma też poetów
A w ogóle jak tutaj wchodzić w ogród ziemi
Kiedy ogrodów nie ma
wszystko wystrzyżone.
Jest śmietnisko podmiejskie. Piasek. Wiatr. Papiery
Gorzkie zielsko ironii
co wiele wytrzyma.


Ernest Bryll, 1975

„Wiersz <> nie był pomyłką, choć nie brakło momentów, kiedy wyglądało na to, że przesadziłem. Pierwszy jego zbiorek <> wiele obiecywał, i dzieło, które teraz jest przed nami, tę obietnicę potwierdza, mimo niektórych odstępstw od głównej linii, do których zaliczam uleganie dziennikarskiemu duchowi epoki, zwłaszcza w sztukach teatralnych. Jego poezja natomiast towarzyszy moim rozmyślaniom o powołaniu poety, który, choćby się przeciwko temu bronił, będzie zawsze <>. Co naprawdę mój wiersz chciał wyrazić, to rzadkość wydarzenia, jakim są narodziny takiego prawdziwego poety, i potrzebę świętowania tej okazji radosną wrzawą trąb. skrzypiec i fletów, razem z nieświadomą, a przecież jakoś uczestniczącą naturą. (Czesław Miłosz, „Różewicz w roku 1996”, „Tygodnik Powszechny” 1996, nr 42)
 pic: The Secret garden by MistaBobby, deviantART