W I T A J C I E
Nie mam weny i siły do pisania. Czuję się wypalona, zmęczona, przytłoczona.
Tak bywa i mówię o tym szczerze, bez upiększeń i owijania w bawełnę. Bez pozytywnego pitu - pitu.
Ostatnio, poza zdalną pracą i realizacją kilku projektów, niewiele robiłam...
Głównie czytałam, oglądałam filmy i seriale na HBO i na Netflixie.
Z okazji obrazy na salony kosmetyczne a potem z braku dostępu do nich, co tydzień malowałam paznokcie w nowe wzorki i już chyba doszłam do sporej wprawy w wykonywaniu hybrydowych makijaży i mogłabym dorabiać jako stylistka paznokci.
Przynajmniej nie niszczę sobie płytki paznokcia, a kosmetyczka bardzo mi ją niszczyła.
Czyli plus pandemii: nie mogłam skorzystać z usług, nauczyłam się sama wielu rzeczy łącznie z podcinaniem włosów i hybrydowym malowaniem paznokci.
Niech żyją youtuberki i ich urodowo - instruktażowe filmiki, źródło wiedzy wszelakiej!
Dodatkową atrakcją samodzielnego wykonywania makijażu hybrydowego jest jego taniość. U mnie płaci się znajomej kosmetyczce 80 - 100 zł. i robi się te pazury, ze względu na cenę, co trzy tygodnie.
Gdy robię je sama koszt jest groszowy. Zestaw z dobrą lampą na Allegro kupiłam za nieco ponad stówkę, lakiery w promocji, nawet te najdroższe to maksymalnie 30 zł. A poza tym jest zabawa i satysfakcja, nie chodzi się z odrostami na pół paznokcia, bo kosmetyczka odwołała wizytę albo szkoda kasy.
Makijaż hybrydowy na stopach utrzymuje się jeszcze dłużej, ponieważ paznokcie wolniej rosną.
Jestem jak księżniczka Fiona: lubię drinki z palemką i malować paznokcie. ;-)
Ale generalnie jestem zaspergerowana na maxa, mam dość siedzenia w domu i zimna.
Tak, przede wszystkim tego cholernego zimna! Nie pamiętam tak zimnego kwietnia, jaki ukazał się nam w tym roku. Jak otwierałam rano oczy i za oknem padał śnieg, śnieg z deszczem lub deszcz, odechciewało mi się wstawać i gdyby nie psiak, pewnie bym siedziała cały dzień w ciepłym domku, przy kominku.
Jako istota ciepłolubna czekałam na wiosnę i czekam i nie mogę się doczekać jej prawdziwego oblicza.
A tymczasem znowu jest zimno, wietrznie i pada deszcz, czasem grad. Mam wrażenie, że sezon grzewczy trwa od września i nie chce się skończyć.
U mnie wiosna opóźniona o jakieś dwa tygodnie, nad morzem o ponad trzy. No, ale podobno od jutra ma być cieplej. Oby!
Bardzo krótki pobyt w zimnym Trójmieście w majowy weekend sprawił, że odpoczęłam i nabrałam dystansu do wielu spraw. Przemyślałam też wiele rzeczy. Było mi błogo. Czułam, że się resetuję, regeneruję, nabieram sił mimo, że majowy pejzaż bardziej przypominał listopadową ohydę cuchnącą zgnilizną, niż uroczy gaik.
Chodziłam w jesiennej kurtce i najgrubszym golfie po zimnych i wietrznych plażach, lasach i bulwarach.
Marzłam, mokłam, wiatr targał moje włosy, śpiewałam
stary hicior Lovers in the wind i czułam się po prostu wspaniale, rewelacyjnie.
Lubię być sama ze sobą, wsłuchiwać się we własne myśli, medytować patrząc na fale, oddychać pełną piersią.
Lubię czuć się wolna.
Gdy jako dziecko jeździłam do babci, do miasteczka przez które przepływały rzeki Orla i Barycz, stawałam na moście w miejscu, gdzie najbardziej wiało i wyobrażałam sobie, że jestem królową wiatru. Podobnie jest na molo w Orłowie albo w Sopocie - uwielbiam wiatr we włosach!
I myślcie co chcecie, ale wiem i czuję w sercu, że ta planeta już nie wytrzymuje z gatunkiem, który zdominował wszystkie możliwe miejsca do życia i niszczy wszystkie zasoby gnany konsumpcjonizmem, egoizmem, zachłannością, że pogoda i zaraza to dopiero początek końca lub zapowiedź nowego początku. Oby zapowiedź przebudzenia świadomości!
Przy okazji szczerze polecam dwa filmy na Netflixie do refleksji :
Ciemne strony rybołówstwa, film, po obejrzeniu którego wielu moich znajomych stwierdziło, że już nigdy nie tknie rybki (i nie powiem nareszcie tylko rychło w czas, ale lepiej późno niż później):
Czekam jak na zbawienie na powrót do pracy.
Powrót do STACJONARNEJ pracy.
Dobrego dnia, mimo pogody, ostatecznie nie mamy na nią wpływu, jednak jest sympatyczniej, gdy świeci słonko i pachnie bez, kwitną kasztanowce i wieje delikatny zefirek.
Niebawem wrócę do prezentacji wierszy moich Znajomych.
Moc serdeczności posyłam do Was!
Trzymajcie się zdrowo i ciepło.
Wszystko jest do przetrwania,
OdpowiedzUsuńobojętnie jaki to rozdział życia doświadczamy,
wszystko przejdziemy.
Wiem i zgadzam się z Tobą.
UsuńAle jest ciężko usiedzieć
z moim temperamentem,
czuję się nie tylko jak
bezpańska poetka bez weny,
ale również jak pozbawiona pasji
pracowniczka. :(
Owszem, przetrwam, ale zapamiętam
na bardzo długo.
Ty nie borykasz się ze zdalną pracą, więc
raczej nie zrozumiesz o co mi chodzi.
Raczej... rozumiem o co Ci chodzi,
OdpowiedzUsuńwspółczuję wszystkim bez pracy i na zdalnym.
To dramat i złość w kierunku tych,
którzy do tego doprowadzili-zmusili.
Cieszę się,że rozumiesz.
UsuńZostań w domu... i kipnij z niedotlenienia,
braku kontaktów społecznych, braku ruchu...
OK, nie marudzę.
Wiele dałabym żeby moi młodzi mogli pracować chociaż zdalnie. Syn od 16 miesięcy, a synowa od miesiąca są bezrobotni. Wczoraj znaleźli na Fb. ogłoszenie o "konkretnej pracy", a gdy zjawili się na miejscu i doczekali się swojej kolejki, to okazało się, że pani wzięła ich dane bez przestrzegania RODO i pożegnała się obietnicą zmnalezienia im pracy, a nie skierowaniem do niej. Dla mnie, to wielkie oszustwo, a dla młodych wielkie rozczarowanie, bo stracone pieniadze na dojazdy i czas. Życząc powrotu weny, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNaprawdę wiem i rozumiem, co to jest bezrobocie.
UsuńI szczerze współczuję. Wiem, jak to jest szukać
bez efektów. Ale też wiem, że nie wolno się poddawać.
Dziękuję, że zajrzałaś, moc pozdrowień dla Ciebie
i dla młodych, za których trzymam kciuki.
Z nadzieją na ciepłą wiosne,pozdrawiam.Dużo dobrej weny Ci życzę.
OdpowiedzUsuńDzisiaj już pięknie i majowo
Usuńi niech tak zostanie, niech
będzie majowo.
Moc serdeczności, Eljocie.
Mam nadzieję, że ta pozytywna energia i optymizm niedługo do Ciebie wrócą wraz z piękną wiosenną i przede wszystkim słoneczną pogodą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i przesyłam słońce z Majorki :)
Dziękuję za pozdrowienia i słonko,
Usuńdzisiaj już lepiej, majowo,
dzisiaj w Polsce skończyła się zima. :))))
Pozdrawiam!
Taki reset trzeba od czasu do czasu sobie zrobić, ja zakupiłam nowe buty i poszłam do fryzjera, od razu lepiej.
OdpowiedzUsuńA poważnie - nic w tym roku pandemicznym nie jest normalne, ja ucieszyłam się, że maluchy wróciły do szkoły, bo ile można pracy biurowej wymyślać, kiedy praca z czytelnikiem jest najważniejsza.
Netflix też ratuje nam wieczory i niestety smakołyki, które zostają na pamiątkę w różnych częściach ciała...
Ale trudno, może latem uda się to wypocić:-)
Lepszego maja i zdrowia, kochana!
U fryzjera jeszcze nie byłam,
Usuńsama obcięłam grzywkę.
Stosuję zasadę okienka żywieniowego:
osiem godzin dziennie.
W moim przypadku jem w godzinach 10-18.
I zero w innych godzinach.
W weekend sobie trochę odpuszczam,
teraz np. żuję gumę.
Ale to dobry sposób na figurę.
Moc pozdrówek i serdeczności!
Prześliczny, piękny i retro pierścionek z bursztynem!Paznokcie też bardzo ładne a każdy taki reset jest bardzo ważny,daje nam wytchnienie.Pozdrawiam Cię Joasiu - Adriana.
OdpowiedzUsuńO, cześć, jak miło, że zajrzałaś!
UsuńUwielbiam starą biżuterię,
zwłaszcza z bursztynem,
jeszcze o tym napiszę.
Serdeczności i pozdrowienia!
Ja ostatnio oglądam z córką serial obyczajowy; mam z córką bardzo dobry kontakt.
OdpowiedzUsuńPięknie pomalowane paznokcie - super, że nauczyłaś się sama to robić.
U nas od dzisiaj piękne słońce i cieplutko, prawdziwy maj!
Serdecznie pozdrawiam :)
Dobry kontakt z córką, z dzieckiem - bezcenny!
UsuńZnam to z autopsji i bardzo cenię.
U mnie dzisiaj wreszcie prawdziwy maj -
zmykam na spacer z psiakiem, chociaż
nie czuję się najlepiej, ale trzeba iść.
Pozdrowienia!
Mam mnóstwo filmów zakolejkowanych, ale żadnego jeszcze nie udało mi się obejrzeć. Czekam na spokojniejszy czas, na razie go wciąż brak. Ale będzie warto. Każdy moment na odpoczynek, każdy dzień pozwalający znaleźć się na łonie natury, jest teraz cenny jak złote jaja.
OdpowiedzUsuńCodziennie jestem w lesie, w parku, na łące.
UsuńUwielbiam czuć oddech Gai. :)
Filmów jeszcze mnóstwo do nadrobienia, obejrzenia,
ale bez spinki i napinki.
Ważne, że wreszcie wiosna ukazuje swoje
ciepłe, łagodne oblicze. :)
Witaj Josiu.
OdpowiedzUsuńNie ma to jak kontakt z przyrodą, parki, leśne dukty, etc...
Ja też jestem jakiś mało wydajny i raczej deczko ospały.
Ale bedzie lepiej.
Pozdrawiam i zapraszam.
Michał
Hej, Michale,
Usuńdla mnie to najlepsza rzecz pod słonkiem -
móc chodzić po lasach, podziwiać piękno
przyrody, oddychać pełną piersią.
Pozdrawiam ciepło, bo przyszli zimni ogrodnicy.
:D :)