Kiedy byłam
pasożytem
Było mi ciepło, wilgotno, dobrze, bezpiecznie i beztrosko.
Tylko kiedy paliłaś - kaszlałam, a ty myślałaś, że cię kopię.
Uwielbiałam, gdy dotykałaś mnie czule, głaszcząc leciutko
swój okrągły brzuszek, a zachwycony ojciec mówił do mnie:
Cześć, kochany synku, jeszcze troszkę i się zobaczymy,
pokażę ci świat, będziemy grać w piłkę. Masz silne nogi,
kopiesz, kręcisz i wiercisz się, będziesz piłkarzem! Albo
wielkim naukowcem lub Don Juanem, który lubi kobiety.
Nie lubiłam, gdy pochłaniałaś kiszoną kapustę i ogórki, bo dostawałam
czkawki, robiłam kwaśne minki i zachłystywałam się wodą.
Jednak wciąż słucham Bacha, Ravela, Mozarta i Vivaldiego, lubię
Remarque'a, a miłość do poezji też wchłonęłam przez pępowinę.
Czy jestem mądrym Don Juanem w spódnicy? Nie wiem,
aczkolwiek żegluję po oceanie życia najpiękniej, jak umiem.
Bywają noce, gdy skulona, w pozycji embrionalnej, gryzę
wargi, płaczę, tęskniąc dogłębnie za tobą, ojcem - za nami.
Ale ta, która buszowała i rozmyślała we mnie, skutecznie
Było mi ciepło, wilgotno, dobrze, bezpiecznie i beztrosko.
Tylko kiedy paliłaś - kaszlałam, a ty myślałaś, że cię kopię.
Uwielbiałam, gdy dotykałaś mnie czule, głaszcząc leciutko
swój okrągły brzuszek, a zachwycony ojciec mówił do mnie:
Cześć, kochany synku, jeszcze troszkę i się zobaczymy,
pokażę ci świat, będziemy grać w piłkę. Masz silne nogi,
kopiesz, kręcisz i wiercisz się, będziesz piłkarzem! Albo
wielkim naukowcem lub Don Juanem, który lubi kobiety.
Nie lubiłam, gdy pochłaniałaś kiszoną kapustę i ogórki, bo dostawałam
czkawki, robiłam kwaśne minki i zachłystywałam się wodą.
Jednak wciąż słucham Bacha, Ravela, Mozarta i Vivaldiego, lubię
Remarque'a, a miłość do poezji też wchłonęłam przez pępowinę.
Czy jestem mądrym Don Juanem w spódnicy? Nie wiem,
aczkolwiek żegluję po oceanie życia najpiękniej, jak umiem.
Bywają noce, gdy skulona, w pozycji embrionalnej, gryzę
wargi, płaczę, tęskniąc dogłębnie za tobą, ojcem - za nami.
Ale ta, która buszowała i rozmyślała we mnie, skutecznie
dezynfekuje rany i blizny
na moich samolubnych myślach.
JoAnna Idzikowska-Kęsik, 4 X 14
na moich samolubnych myślach.
JoAnna Idzikowska-Kęsik, 4 X 14
Dziecko, które czuje, że jest kochane, szybciej wraca do zdrowia, wierz
mi. Dzieci są na miłość o wiele bardziej wrażliwe niż dorośli. Odczuwają
miłość jakby poza zmysłami, które dopiero w nich pączkują, poza
myślami, których przecież jeszcze nie mają, jakkolwiek nie wiemy o tym,
poza słowami, których jeszcze nie umieją. Toteż nie rozumieją jeszcze
miłości. Ale czy miłość trzeba rozumieć? Rozum i miłość to jak wiedza i
wiara, jedno drugie przytłumia. Może miłość jest dla nich ciepłem, nie
tym naturalnie pod ciepłą kołderką czy kocykiem, lecz ciepłem świata, na
który się narodziły?
Wiesław Myśliwski, "Ostatnie rozdanie"
* pierwsze zdjęcie z netu, na drugim moja córka w wieku ośmiu miesięcy i teraz, w wieku osiemnastu lat (trzecie zdjęcie 17)
Wiesław Myśliwski, "Ostatnie rozdanie"
* pierwsze zdjęcie z netu, na drugim moja córka w wieku ośmiu miesięcy i teraz, w wieku osiemnastu lat (trzecie zdjęcie 17)
*** cytat w tytule notki: Monika Szwaja, Artystka wędrowna
Miłej niedzieli :)
OdpowiedzUsuńWzajemnie, Aniu!
Usuńcórcia podobna do Mamy i równie piękna jak Ty Joasiu:)
OdpowiedzUsuńDobrej niedzieli:)
No, ona ma jedną lepszą cechę: jest asertywna (w dobrym tego słowa znaczeniu) i umie walczyć o swoje (ja czasem się chowam w siebie).
UsuńNo i ma równie silną osobowość, jak jej mamusia i babcia, więc nie obywa się bez spinek między nami. ;-))
Miłej, Basiu, dziękuję, że jesteś!
Przychodzi czas kiedy na ścieżce życia pozostajemy sami.
OdpowiedzUsuńOdeszli gdzieś tam ci przy których czuliśmy się bezpiecznie i beztrosko.
Mimo potęgi naszego umysłu nie godzimy się na takie straty i wciąż cierpimy,skrycie i jawnie.
"Ale ta, co pływała i rozmyślała we mnie, skutecznie skleja moje pokaleczone skrzydła!"
Nie jesteś sama,więc,główka do góry :-)
Tak, ta dzieweczka jest najważniejsza i jest the best. ;-))
UsuńPozdrawiam serdecznie, dobrej niedzieli, Ra!
Szkoda, że nie pozostały nam wspomnienia z życia płodowego. Możemy je sobie tylko wyobrażać, jak to Ty zrobiłaś.
OdpowiedzUsuńPewna dziewczynka, która urodziła się dwa miesiące temu, dostała na imię Otylka, gdyż energicznie, wg lekarza, pływała w wodach płodowych.
Życzę ciepłej, miłej i spokojnej niedzieli.
Wymyśliłam palenie, tzn. moja reakcję na nie.
UsuńResztę, często opowiadali mi rodzice, jak sama byłam w stanie błogosławionym i leżałam pod kroplówką w szpitalu, mama mnie pocieszała, opowiadała o nas w tym okresie...
Ale fakt, takie wspomnienia zapewne byłyby ciekawe.
Otylka pewnie świetną dziewczyną jest!
Moja cały dzień siedziała cicho, a w nocy zaczynała "szaleć" - i tak jej zostało do dziś, po mamie. Zresztą cała nasza trójka to nocne Marki, tylko mężowi wystarcza pięć godzin snu, a ja i Jovi nadrabiamy czasem zaległości, śpiąc w weekend do południa.
Pozdrawiam, Anno!
I to by się zgadzało. Naukowcy dowiedli, że mężczyźni (nocne marki) generalnie śpią mniej niż kobiety:)
UsuńCzasem go podziwiam, bo siedzi nade mną (i patrzy, jak śpię) do późnej nocy, a rano budzi mnie do pracy, robi kawę...
UsuńJa zaś lubię spać, zwłaszcza jesienią i zimą.
Piękną masz córkę i wydaje się zapewne, że tak niedawno , siedząc pod serduszkiem mamy, wsłuchiwała się w jego rytm. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOj, właśnie, właśnie...
UsuńTak niedawno była jak muszelka, a teraz już "dorosła". ;-)
Ale ciągle ją całuję na dzień dobry i tulę na dobranoc. ;-)))))
Serdeczności, Lotko!
Wzruszyłam sie ogromnie jak czytałam wiersz... aż sie rozpłakałam...
OdpowiedzUsuńA potem zobaczyłam Twoja córkę.
Podobna do Ciebie, JoAnno, o pięknej urodzie :))
Dobrze, że skleja te skrzydła :)))))
Będziesz miała swoją, to zobaczysz, jakie to piękne...
UsuńTo jest miłość bezgraniczna i bezwarunkowa, czysta...
To jest spełnienie marzeń, bo zawsze chciałam mieć córkę...
Dobrego, Ago!
Witaj Joasiu!
OdpowiedzUsuńMamy są w lepszej sytucja niż ojcowie. Takie jest życie.
Troszkę poczekasz na Świdnicę, bo najpewniej o Legnickiego Pola zacznę.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Poczekam, Michale, w Legnicy też byłam (i jestem często, bo tam kupuję swój bezglutenowy chleb), więc zaczynaj od Legnicy, a ja przybędę!
UsuńDobrego wieczorku!
Pięknie to opisałaś Joanko, a córka śliczna. Mam trojkę dzieci, trzy takie piękne okresy przeszłam i choć z dwójka musiałam więcej leżeć niż chodzić był to dla mnie piękny okres oczekiwania nowego życia. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńJa, niestety, mam tylko ją (nadczynność tarczycy) i do dziś blizny po źle wkłutych wenflonach (większość oczekiwania na nią spędziłam w szpitalach), ale mogę zaśpiewać, jak Wróbelek: Je ne regrette rien!, bo, tak jak napisałaś: to piękny okres - czekanie na nowe życie!
UsuńPozdrawiam, Alinko!
Joasiu, potrafisz wzruszyć człowieka.
OdpowiedzUsuńCzytałam i łezka spłynęła mi po policzku.
To niesamowite. Gdyby nie te płomienne włosy, to patrzę na Twoją kopią.
Czy mogło być inaczej?Joasiu, jesteś przepiękną kobietą a Jovi jest jak Wenus Sandra Botticellego ...
Pozdrawiam serdecznie:)
Lusiu, złoszczę się na te płomienne włosy... Bo jest naturalną, zielonooką blondynką (na fotkach robi sobie różne kolory oczu)...
UsuńALE...
Nie miałam innych będąc w jej wieku, bo dorwałam się do ziołowej farby pt. chna. ;-)
Ja całymi latami eksperymentowałam ze swoim wyglądem, kolory włosów zmieniałam, jak rękawiczki...
Ona też lubi stylizacje, niech sobie to robi, póki jest młoda.
Pozdrawiam Cię mocno!
Powielę to co napisało już tutaj kilka osób: masz piękną córkę :) Moja córka, za trzy miesiące również skończy 18 lat, czas niestety leci, pamiętam jeszcze dokładnie jak jechałam rodzić do szpitala jakby to było wczoraj... Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie wyglądasz na mamę dorosłej córki!
UsuńAle córka dla kobiety jest darem od losu...
Córka, która jeszcze wczoraj była jak Calineczka...
Serdeczności dla Ciebie, dla niej i synka, którego ja, niestety, nie mam...
Piękne słowa. Szkoda, że czas ucieka tak szybko i chwil już się nie zatrzyma. Trzeba wykorzystać je jak się da. Pozdrawiam miło :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Zbyszku!
UsuńNa czas nie mamy wpływu, tzn. czasem mamy (np. gdy go dobrze wykorzystujemy), na jego upływ... Ważne, by żyć, najpiękniej, jak się umie. ;-)
Aż mi się przypomniała Tove Jansson i taki fragment, w którym narratorka stwierdza, że najbezpieczniej to jest w brzuchu mamy. :)
OdpowiedzUsuńO, tak, pamiętam. :)
UsuńPozdrawiam!
Piękne słowa.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
Dziękuję i również pozdrawiam!
Usuń