Joanna Dra偶ba urodzi艂a
si臋 24 czerwca 1971 roku, umar艂a w swoje dwudzieste czwarte urodziny w roku 1995.
By艂a studentk膮 polonistyki na UAM w Poznaniu (po pierwszym, 艣wietnie zaliczonym roku studi贸w, zachorowa艂a), mia艂a artystyczn膮 dusz臋 i przez
ostatnie cztery lata 偶ycia zmaga艂a si臋 z ci臋偶k膮 chorob膮 nowotworow膮 (rak kr臋gos艂upa). Opiekowa艂
si臋 ni膮 w贸wczas dr habilitowany, potem profesor Jacek 艁uczak (1934-2019), kt贸ry r贸wnie偶 doprowadzi艂 do wydania wierszy, my艣li i
pami臋tnika Joanny „Za parawanem powiek”.
Jej pe艂ne ciep艂a, emocji i refleksji nad 偶yciem, cierpieniem i 艣mierci膮
teksty zdoby艂y spor膮 ilo艣膰 czytelnik贸w, zosta艂y r贸wnie偶 przet艂umaczone na j臋zyk
angielski i w臋gierski, a tomik doczeka艂 si臋 kilku wznowie艅.
Imieniem Joanny Dra偶by nazwane zosta艂o hospicjum Palium w Poznaniu oraz
og贸lnopolski konkurs literacki Polskiego Towarzystwa Opieki Paliatywnej.
Poni偶ej prezentuj臋 kilka cytat贸w i wierszy autorstwa tej pi臋knej, m艂odej dziewczyny, kt贸rej nie dane by艂o rozwin膮膰 skrzyde艂, kt贸ra by艂a dzielna i nie ba艂a si臋 艣mierci, poniewa偶 uwa偶a艂a, 偶e jest ona przej艣ciem w kosmiczn膮 wieczno艣膰.
Poni偶ej prezentuj臋 kilka cytat贸w i wierszy autorstwa tej pi臋knej, m艂odej dziewczyny, kt贸rej nie dane by艂o rozwin膮膰 skrzyde艂, kt贸ra by艂a dzielna i nie ba艂a si臋 艣mierci, poniewa偶 uwa偶a艂a, 偶e jest ona przej艣ciem w kosmiczn膮 wieczno艣膰.
*
CYTATY:
Moje wiersze. Moje kochane ucieczki w samotno艣膰, smutek i rozpacz.
*
G艂upie s膮 wszelkie pocz膮tki, a jeszcze g艂upsze ich zako艅czenia. Wisi nade mn膮 motyl, taki dmuchany balon, i kpi sobie ze mnie kolorami. Nie zaprzeczam, ma racj臋. Znalaz艂am si臋 w takim punkcie, gdzie wszystko straci艂o sens i ca艂a uk艂adanka 偶ycia zaczyna si臋 rozsypywa膰.
*
Czekam na 艣mier膰. Jest to dziwne uczucie.
*
G艂upie s膮 wszelkie pocz膮tki, a jeszcze g艂upsze ich zako艅czenia. Wisi nade mn膮 motyl, taki dmuchany balon, i kpi sobie ze mnie kolorami. Nie zaprzeczam, ma racj臋. Znalaz艂am si臋 w takim punkcie, gdzie wszystko straci艂o sens i ca艂a uk艂adanka 偶ycia zaczyna si臋 rozsypywa膰.
*
Czekam na 艣mier膰. Jest to dziwne uczucie.
*
Gubi臋 si臋 w samej sobie...
*
I znowu jestem o jeden dzie艅 bli偶ej 艣mierci.
*
WIERSZE:
***
kto艣 skrobie
ociera si臋
tarza w pod艂odze
pewnie si臋 kocha
7 IV 1990
*
***
ksi臋偶niczka na ziarnku
swych marze艅
ubrana w refren mijaj膮cego
lata
pokocha艂a swe
cielesne pami膮tki
po bolesnych nocach
ziarno ros艂o p臋cznia艂o
wzbija艂o si臋 w monumentalne
wielko艣ci
i... rozla艂o si臋
na kraw臋dzie kr贸lewskiego 艂o偶a
wybrzuszone spokracznia艂e
przecieka艂o
przez setki prze艣cierade艂
dotkn臋艂o ziemi
"idea艂 si臋gn膮艂 bruku"
ksi臋偶niczka na ziarnku
swych marze艅
nie czyta ju偶 bajek
27 V 1990
*
WIERSZE:
***
kto艣 skrobie
ociera si臋
tarza w pod艂odze
pewnie si臋 kocha
7 IV 1990
*
***
ksi臋偶niczka na ziarnku
swych marze艅
ubrana w refren mijaj膮cego
lata
pokocha艂a swe
cielesne pami膮tki
po bolesnych nocach
ziarno ros艂o p臋cznia艂o
wzbija艂o si臋 w monumentalne
wielko艣ci
i... rozla艂o si臋
na kraw臋dzie kr贸lewskiego 艂o偶a
wybrzuszone spokracznia艂e
przecieka艂o
przez setki prze艣cierade艂
dotkn臋艂o ziemi
"idea艂 si臋gn膮艂 bruku"
ksi臋偶niczka na ziarnku
swych marze艅
nie czyta ju偶 bajek
27 V 1990
*
艁za
Kap... i
spad艂a. Roztrzaska艂a si臋 o realia.
A toczy艂a si臋 tak spokojnie po twarzy.
Po twarzy bez wyrazu, prze藕roczystej.
Lecz cicho! Bo dusza tej mg艂y jeszcze marzy.
A toczy艂a si臋 tak spokojnie po twarzy.
Po twarzy bez wyrazu, prze藕roczystej.
Lecz cicho! Bo dusza tej mg艂y jeszcze marzy.
Kap... i spad艂a. Rozbi艂a si臋 o
rzeczywisto艣膰.
By艂a zbyt s艂aba, nieziemsko delikatna.
Przerazi艂a j膮 wymarzonych perspektyw mglisto艣膰.
Ona jest przecie偶 dziecinnie jedwabna i ksi臋偶ycowa.
By艂a zbyt s艂aba, nieziemsko delikatna.
Przerazi艂a j膮 wymarzonych perspektyw mglisto艣膰.
Ona jest przecie偶 dziecinnie jedwabna i ksi臋偶ycowa.
Kap... i spad艂a. Zderzy艂a si臋 z
prawd膮.
艁za, kt贸ra szuka szcz臋艣cia i oparcia
A spotyka si臋 z bezlitosn膮 pogard膮
I brakiem tolerancji, wsp贸艂czucia. Boi si臋 starcia.
艁za, kt贸ra szuka szcz臋艣cia i oparcia
A spotyka si臋 z bezlitosn膮 pogard膮
I brakiem tolerancji, wsp贸艂czucia. Boi si臋 starcia.
Kap... O nie! Ju偶 nic nie spada.
Sko艅czy艂y si臋 艂zy. Brak im si艂 na rzeczywisto艣膰.
Zrozumia艂y, 偶e nic nie pomog膮,
S膮 cicho. Chc膮 zachowa膰 swoj膮 swoisto艣膰.
Sko艅czy艂y si臋 艂zy. Brak im si艂 na rzeczywisto艣膰.
Zrozumia艂y, 偶e nic nie pomog膮,
S膮 cicho. Chc膮 zachowa膰 swoj膮 swoisto艣膰.
Nie ma ju偶 nic, co by mog艂o sp艂ywa膰
po twarzy.
Nie ma ju偶 艂ez, kt贸re za艂amywa艂y promienie 艣wiata.
Nie ma ju偶 si艂 na p艂acz. Ka偶dy sw膮 warto艣膰 wa偶y
i zdejmuje odwa偶niki. A mo偶e waga jest zepsuta?
Nie ma ju偶 艂ez, kt贸re za艂amywa艂y promienie 艣wiata.
Nie ma ju偶 si艂 na p艂acz. Ka偶dy sw膮 warto艣膰 wa偶y
i zdejmuje odwa偶niki. A mo偶e waga jest zepsuta?