29 listopada 2015

"Pytasz mnie, jak si臋 czuj臋. Tak, jak czu膰 si臋 mo偶e cz艂owiek do艣膰 pe艂noletni w ko艅cu listopada..." ***



zakochana. bez pami臋ci.


nie pomn臋 tamtego dnia. nie wiem czy pada艂 deszcz,
czy mo偶e 艣nieg z deszczem dra偶ni艂 moj膮 sk贸r臋. zbyt mi臋kk膮,
za delikatn膮 na tak sadystyczne traktowanie.

nie pami臋tam tamtego popo艂udnia. zatar艂o si臋 w czasoprzestrzeni
jak przedwojenny melodramat z Pol膮 Negri, dzi艣 ju偶 zapomnian膮
i nie tak pi臋kn膮 dla nas, jak dla sobie wsp贸艂czesnych.

pami臋tam jedynie tw贸j zapach. m臋ski, ostry, podniecaj膮cy.
i stokrotk臋 na cienkiej 艂ody偶ce i trzy p膮sowe r贸偶e - osobliwo艣ci
bezkresu jesiennej szarugi, dr偶膮ce na bezlitosnym ch艂odzie.

nie pytaj mnie jak si臋 czuj臋, wiesz przecie偶, 偶e kwitn臋.
wspomnienie uczucia potrafi rozja艣ni膰 ka偶dy listopad.
nie przypominam sobie 偶adnych szczeg贸艂贸w. pami臋tam emocje,

bicie serca, rzek臋 p艂yn膮cej krwi. wiesz dlaczego 
serce jest jedynym organem, kt贸rego nie atakuje
rak? bo gdyby tylko spr贸bowa艂, gdyby si臋 o艣mieli艂,

 sp艂on膮艂by ze wstydu w purpurowej aurze
 t臋tni膮cej mi艂o艣ci.


JoAnna Idzikowska - K臋sik, 29 XI 15



*** Leopold Staff, List
* fotki: moje zdj臋cia z kom贸rki -- stokrotki sprzed tygodnia, r贸偶e z wczoraj i r贸偶a samotno艣ci膮 i deszczem przybita poni偶ej, zdj臋cie z 1 XII:

23 listopada 2015

"Od dzieci艅stwa wyobra偶a艂em sobie wn臋trze duszy, jak wilgotn膮 drgaj膮c膮 membran臋 w czerwonych odcieniach." ***


po pr贸bie

na strunach dni gram, co potrafi臋. bardzo si臋 staram 
nie fa艂szowa膰. bacznie zwracam uwag臋 na to, gdzie
w臋偶e sk艂adaj膮 jaja i szukam 藕r贸d艂a nadziei 
we wszystkim co dobre i szczere.

nie wiem dok艂adnie, gdzie rosn膮 poziomki, potrafi臋
jednak wygra膰 jesienn膮 sonat臋 bez narzekania na
szaro艣膰 i smutek wszystkich listopad贸w, jakie uda艂o
mi si臋 rozja艣ni膰 u艣miechem.

mi艂o艣ci膮 zataczam kr臋gi na szorstkiej powierzchni p艂yn膮cego
bezlito艣nie czasu. s艂owa, szepty i krzyki czerwieniej膮
na p贸艂otwartych ustach. taka ju偶 ze mnie dziwna persona,
rozpaczliwie poszukuj膮ca si贸dmej piecz臋ci.

偶ycie marionetek trwa w najlepsze. realizuje si臋
w scenach z 偶ycia ma艂偶e艅skiego, nawet w贸wczas,
kiedy zimny deszcz pada na nasz膮 mi艂o艣膰, gdy
twarz膮 w twarz staj臋 przed nami臋tno艣ciami.

 w rozbitym zwierciadle odbija si臋 oko diab艂a.
uporczywe milczenie boga
 ucisza czarodziejski flet.


JoAnna Idzikowska - K臋sik, 22 XI 15


*** cytat w tytule notki, Ingmar Bergman
* zdj臋cia z filmu Bergmana pt. Persona

15 listopada 2015

"Kobieta, kt贸ra nie mo偶e by膰 brzydka, nie jest pi臋kna..." ***


XxX

pami臋tasz jak pi臋knie wygl膮da艂a艣 w czerwonej sukience?
twoje cia艂o spowija艂 jedwab, podkre艣laj膮c niezwykle w膮sk膮
tali臋. m臋偶czy藕ni i m艂odsi od ciebie ch艂opcy, spogl膮dali
z nieukrywanym zachwytem.

wo艂ali za tob膮 laska, Marilyn albo - co peszy艂o ci臋 bardziej -
Makowa Panienka. by艂a艣 pi臋kna z figur膮 w kszta艂cie klepsydry,
z burz膮 blond lok贸w i blaskiem karminu na ustach. wiedzia艂a艣,
偶e 偶yjesz, istniejesz, jeste艣 realna do b贸lu.

teraz, gdy czujesz i rozumiesz, jak ma艂o istotne jest pi臋kno
cielesne, gdy klepsydra czasu przysypa艂a kurzem klepsydr臋
cia艂a, pragniesz 偶y膰 mocniej. jesie艅 bywa subtelna. intensywno艣膰
dozna艅 zale偶y od nas, zgubionych w czasie.

pami臋tasz czerwon膮  jedwabn膮 sukienk臋 i nie zale偶y ci na niej.
 wiesz ju偶, 偶e sam fakt istnienia ma warto艣膰 nadrz臋dn膮, mistyczn膮.
c贸偶 z tego, 偶e jeste艣 jedynie py艂kiem w matriksie wszech艣wiata?
drobinka jak drzazga w oku potrafi k艂u膰 bezlito艣nie.

d艂ugo i (nie)szcz臋艣liwie.


JoAnna Idzikowska - K臋sik, 15 XI 15


*** Karl Kraus
*obrazki z netu

14 listopada 2015

Je suis Paris


... bo czasem naprawd臋 brakuje mi s艂贸w... :(


Pro艣ba

Bo偶e przywr贸膰 rzeczom blask utracony
oblecz morze w jego zwyk艂膮 wspania艂o艣膰
a lasy ubierz znowu w barwy rozmaite
zdejm z oczu popi贸艂
oczy艣膰 j臋zyk z pio艂unu
spu艣膰 czysty deszcz by zmiesza艂 si臋 ze 艂zami
nasi umarli niechaj 艣pi膮 w zieleni
niech 偶al uparty nie wstrzymuje czasu
a 偶ywym niechaj rosn膮 serca od mi艂o艣ci.


Anna Kamie艅ska





Terrorysta, on patrzy


Bomba wybuchnie w barze trzynasta dwadzie艣cia.
Teraz mamy dopiero trzynast膮 szesna艣cie.
Niekt贸rzy zd膮偶膮 jeszcze wej艣膰. 
Niekt贸rzy wyj艣膰.

Terrorysta ju偶 przeszed艂 na drug膮 stron臋 ulicy.
Ta odleg艂o艣膰 go chroni od wszelkiego z艂ego
no i widok jak w kinie:

Kobieta w 偶贸艂tej kurtce, ona wchodzi.
M臋偶czyzna w ciemnych okularach, on wychodzi.
Ch艂opaki w d偶insach, oni rozmawiaj膮.
Trzynasta siedemna艣cie i cztery sekundy.
Ten ni偶szy to ma szcz臋艣cie i wsiada na skuter,
a ten wy偶szy to wchodzi.

Trzynasta siedemna艣cie i czterdzie艣ci sekund.
Dziewczyna, ona idzie z zielon膮 wst膮偶k膮 we w艂osach.
Tylko 偶e ten autobus nagle j膮 zas艂ania.
Trzynasta osiemna艣cie.
Ju偶 nie ma dziewczyny.
Czy by艂a taka g艂upia i wesz艂a, czy nie,
to sie zobaczy, jak b臋d膮 wynosi膰.
Trzynasta dziewi臋tna艣cie.
Nikt jako艣 nie wchodzi.

Za to jeszcze wychodzi jeden gruby 艂ysy.
Ale tak, jakby szuka艂 czego艣 po kieszeniach i
o trzynastej dwadzie艣cia bez dziesi臋ciu sekund
wraca po te swoje marne r臋kawiczki.

Jest trzynasta dwadzie艣cia.
Czas, jak on si臋 wlecze.
Ju偶 chyba teraz.
Jeszcze nie teraz.
Tak, teraz.
Bomba, ona wybucha.

Wis艂awa Szymborska



Piosenka o fajnej zabawie

Dzieci dzieci
w co si臋 bawicie.
My bawimy si臋 na niby
w nieprawdziwe 偶ycie.
W nieprawdziwe 偶ycie jakie trzeba mie膰
偶eby po nim jakby niby 艣mier膰.
W hocki klocki rozwa艂ki 艂apanki
偶e to sobie entliczki
偶e to sobie pentliczki
dylu na badylu wyliczanki.
Raz dwa trzy pod 艣cian臋
kryj臋 szukam chowane
pa艂ka zapa艂ka pa pa pach
zaklepana rozwa艂ka
piach.
W co si臋 zmawiacie dzieci
A w to.
A pstro.
A nie zaklepiecie 艣mierci.


Joanna Kulmowa


Nienawi艣膰




Sp贸jrzcie, jak wci膮偶 sprawna, 

Jak dobrze si臋 trzyma 

w naszym stuleciu nienawi艣膰. 

Jak lekko bierze wysokie przeszkody. 

Jakie to 艂atwe dla niej - skoczy膰, dopa艣膰.

Nie jest jak inne uczucia. 

Starsza i m艂odsza od nich r贸wnocze艣nie. 

Sama rodzi przyczyny, kt贸re j膮 budz膮 do 偶ycia. 
Je艣li zasypia, to nigdy snem wiecznym.
Religia nie religia - 
byle przykl臋kn膮膰 na starcie. 
Ojczyzna nie ojczyzna - 
byle si臋 zerwa膰 do biegu. 
Niez艂a i sprawiedliwo艣膰 na pocz膮tek. 
Potem ju偶 p臋dzi sama. 
Nienawi艣膰. Nienawi艣膰. 
Twarz jej wykrzywia grymas 
ekstazy mi艂osnej.
Ach, te inne uczucia - 
cherlawe i 艣lamazarne. 
Od kiedy to braterstwo 
mo偶e liczy膰 na t艂umy? 
Wsp贸艂czucie czy kiedykolwiek 
pierwsze dobi艂o do mety? 
Porywa tylko ona, kt贸ra swoje wie.
Zdolna, poj臋tna, bardzo pracowita. 
Czy trzeba m贸wi膰 ile u艂o偶y艂a pie艣ni. 
Ile stronic historii ponumerowa艂a. 
Ila dywan贸w z ludzi porozpo艣ciera艂a 
na ilu placach, stadionach.
Nie ok艂amujmy si臋: 
potrafi tworzy膰 pi臋kno. 
Wspania艂e s膮 jej 艂uny czarna noc膮 
艢wietne k艂臋by wybuch贸w o r贸偶anym 艣wicie. 
Trudno odm贸wi膰 patosu ruinom 
i rubasznego humoru 
krzepko stercz膮cej nad nimi kolumnie.
Jest mistrzyni膮 kontrastu 
mi臋dzy 艂oskotem a cisz膮, 
mi臋dzy czerwon膮 krwi膮 a bia艂ym 艣niegiem. 
A nade wszystko nigdy jej nie nudzi 
motyw schludnego oprawcy 
nad splugawion膮 ofiar膮.
Do nowych zada艅 w ka偶dej chwili gotowa. 
Je偶eli musi poczeka膰, poczeka. 
M贸wi膮 偶e 艣lepa. 艢lepa? 
Ma bystre oczy snajpera 
i 艣mia艂o patrzy w przysz艂o艣膰 
- ona jedna.


Wis艂awa Szymborska


Wojna nigdy nie jest daleko


D艂o艅 mej c贸rki, pi艂k臋 chc膮c chwyci膰,
nagle 艣ciska si臋 niespokojna,
na ekranie ranni, zabici,
c贸rka pyta, czy b臋dzie wojna.

Fonia wzmacnia wystrza艂贸w echo,
wizja zbli偶a krew na ekranie,
m贸wi臋: „C贸rko, to tak daleko..."
i wiem, 偶e k艂ami臋.

Jak bolesne szk艂o pod powiek膮,
kalecz膮ce 藕renic臋 bystr膮 -
wojna nigdy nie jest daleko,
wojna zawsze jest bardzo blisko.

Blisko skroni i blisko serca,
blisko m贸zgu, blisko sumienia,
blisko my艣li, co m贸zg przewierca:
gdzie jest rada, gdy rady nie ma?

Blisko klon贸w na mej ulicy,
skweru, co si臋 mo偶e sta膰 grobem,
blisko l臋ku i znieczulicy,
i skargi Niobe.

Jak bolesne szk艂o pod powiek膮
kalecz膮ce 藕renic臋 bystr膮 -
wojna nigdy nie jest daleko,
wojna zawsze jest bardzo blisko.

P贸ki przez me zmierzchy i 艣wity
wiadomo艣ci z艂e b臋d膮 bieg艂y,
jestem matk膮 dzieci zabitych,
jestem siostr膮 ch艂opc贸w poleg艂ych.

Tak by膰 musi, inna nie b臋d臋
w 艣wiecie, co si臋 kr臋ci bez sensu
mi臋dzy si艂膮 krwawych ob艂臋d贸w,
a bezsi艂膮 bladych rozjemc贸w...

Jak bolesne szk艂o pod powiek膮
kalecz膮ce 藕renic臋 bystr膮 -
wojna nigdy nie jest daleko,
wojna zawsze jest bardzo blisko

Wojciech M艂ynarski, 1991

Siewcom


Kt贸rego艣 dnia wam si臋 zi艣ci:
z nawozu nienawi艣ci
wykie艂kuje KRWIDEOLOGIA.

Gdzie艣 kiedy艣 przed 艣witaniem
od waszych czystych sn贸w ostanie
obmyje place rykiem radia
has艂ami przetrze ulic gard艂a
szarpiami flag przewi膮偶e rany.

I higienicznie odcedzi
dobrych od rozstrzelanych.


Joanna Kulmowa, Strumiany 1982

08 listopada 2015

"Listopad zawsze jest p贸藕ny..." ***




XxX

listopadowy koniec 艣wiata
nie boli tak bardzo jak kiedy艣
wrzody pop臋ka艂y gorycz wyp艂yn臋艂a 
po艂ama艂y si臋 czarne
paluchy rachitycznych
ga艂臋zi

listopad wraz z jesienn膮
zadum膮 spad艂 z piedesta艂u
depresant贸w wymagaj膮cych
ko艅skich dawek prozacu

wieczorne zgryzoty
odchodz膮 do lamusa
plajtuj膮 bary
Pod Zdech艂ym Azorkiem

szyby plastikowe i deszcz
nie ma o co dzwoni膰
a w wirtualu  zielono
 i jasno za jedno
klikni臋cie 

nie trzeba wiedzie膰
jak pachnie ziemia
listopady nieby艂ych chwil
zwiewaj膮 na strony
z egzotycznymi ofertami
last minute

i tylko wiatr
standardowo
ucisza 艂kaj膮ce serca
niekochanych kobiet


JoAnna Idzikowska - K臋sik, 7 XI 15

M贸j cytat na dzi艣, w zwi膮zku z urodzinami mojej ulubionej m膮drej kobiety:

Nie mo偶na bowiem mie膰 nadziei na skierowanie 艣wiata ku lepszym drogom, o ile si臋 jednostek nie skieruje ku lepszemu. W tym celu ka偶dy z nas powinien pracowa膰 nad udoskonaleniem si臋 w艂asnym, jednocze艣nie zdaj膮c sobie spraw臋 ze swej, osobistej odpowiedzialno艣ci za ca艂okszta艂t tego, co si臋 dzieje w 艣wiecie, i z tego, 偶e obowi膮zkiem bezpo艣rednim ka偶dego z nas jest dopomaga膰 tym, kt贸rym mo偶emy si臋 sta膰 najbardziej u偶yteczni.



Maria Sk艂odowska - Curie


*** Adam Ziemianin, Ogrodowa listopadowa
*obrazki z netu

01 listopada 2015

"Tutaj w贸dka jest Bogiem, a wiara na艂ogiem..." ***


abdykacja


kiedy艣 szczerze wierzy艂a w anio艂y. my艣la艂a,
偶e naprawd臋 s膮. istniej膮 w innym wymiarze,
a w realu przybieraj膮 posta膰 ludzi, kt贸rych kochamy.

pragn臋艂a magii. to ca艂kiem naturalne chcie膰
ma艂ych cud贸w w zimnej codzienno艣ci. wierzy膰
w dobro i pi臋kno oraz szczere intencje.

kiedy艣 kocha艂a nad 偶ycie. wierzy艂a, 偶e mi艂o艣膰
zwyci臋偶a wszystko. zmienia na lepsze. mia艂a
prawo tak my艣le膰. przecie偶 zakochanie o艣lepia.

wytrzymywa艂a latami: b贸l, upokorzenia, po艂amane
z臋by, si艅ce pod oczami. nawet matka nie mia艂a
poj臋cia jak cierpi i ile wylewa 艂ez.

kot - cichy 艣wiadek horroru zlizywa艂 艂zy
z jej policzk贸w. czuwa艂, gdy noc膮 pr贸bowa艂a
przeci膮膰 cienk膮 lini臋 偶ycia.

jednak uparcie nie umia艂a odej艣膰. na nic si臋 zda艂y
rady przyjaci贸艂ek, donosy s膮siad贸w i innych
偶yczliwych. przysi臋ga艂a - to zobowi膮zuje.

abdykowa艂a w momencie, gdy pijany anio艂
 z premedytacj膮 podpali艂 jej w艂osy. tej korony
nie umia艂a unie艣膰. teraz jest kr贸low膮 samej siebie.

anio艂 z po艂amanymi skrzyd艂ami pisze grypsy
do innych upad艂ych anio艂贸w, w kt贸rych
nie wierzy ju偶 nikt.

aureole p艂on膮 pomi臋dzy bajkami.


JoAnna Idzikowska - K臋sik, 1 XI 15


*** Leszek Wojtowicz
*obrazki z netu