29 sierpnia 2014

"Jestem twoim grzechem, twym sekretnym lustrem..." ***


niewinno艣膰


nastanie przedziwny dzie艅
ustami rozczochrasz mi rz臋sy

wyg艂adzisz blask jasnych lok贸w

przyjdzie tajemna noc
spojrzysz na moje cia艂o
jak na zgubiony pier艣cionek

nadejdzie istotna chwila
rozkwitniesz we mnie kwiatem
w najbielszym odcieniu bieli

a ja odejd臋 jak driada
w rozleg艂e konary drzew
sokiem wyssanym z ziemi

ochrzcz臋 dziewicz膮 samotno艣膰
strach wybieleje jak ca艂un
wyprany w kryszta艂kach 艂ez

moje lustrzane odbicie
prze艣le ci perskie oczko
kochanie jest rozgrzeszeniem

lecz nie wiem
co to jest grzech


JoAnna Idzikowska - K臋sik, 28 VIII 14



Gdyby nie by艂o kiczu, nie by艂oby wielkiej sztuki. Gdyby nie by艂o grzechu, nie by艂oby i 偶ycia.


Antoni Libera, Madame



 *** Andrzej Mogielnicki
*obrazki z netu

26 sierpnia 2014

"Ale zreszt膮… czym s膮 urodziny? Dzi艣 s膮, jutro ich nie ma." ***


lu藕ne zapiski z jednego dnia 偶ycia


ten dzie艅 rozpocz膮艂 si臋 o p贸艂nocy
w tiwi 艂ysawy t艂usty wr贸偶bita w b艂yszcz膮cej koszuli
pia艂 oble艣ne peany na w艂asn膮 cze艣膰
podnieca艂 si臋 ok艂adk膮 w gazecie

pieprzony ciemnogr贸d pomy艣la艂a za偶enowana

brat i kolega przys艂ali SMSy
on wszed艂 z szampanem i czerwon膮 r贸偶膮
bia艂ego pieska nie zd膮偶y艂 jej kupi膰
ale obieca艂 偶e na pewno b臋dzie
powiedzia艂 kocham a to najwa偶niejsze


znudzona ksi膮偶k膮 pana z dwoma doktoratami
w ko艅cu odp艂yn臋艂a

siedem godzin niespokojnego snu
przy otwartym oknie pod dwiema ko艂drami
i mocna kawa z mlekiem podana do 艂贸偶ka

ewakuacja z fejsowego zbuka
bo tam blondynki maj膮 przechlapane
obiad w restauracji wieczorne kino spacer
i szeroki u艣miech do s艂贸w R贸偶ewicza:
„przez rok ca艂y rok okr膮g艂y
obowi膮zuje str贸j karnawa艂owy” *


dzie艅 jak co dzie艅 na tym balu

ale na boga kt贸ry wci膮偶 chichocze
jeszcze nigdy przenigdy
w jej urodziny

nie by艂o tak cholernie zimno!

* Tadeusz R贸偶ewicz, Credo, w: Kup kota w worku (work in progress), Wroc艂aw 2008
JoAnna Idzikowska-K臋sik, 26 VIII 14


*** Alan Alexander Milne, Kubu艣 Puchatek, t艂. z angielskiego Irena Tuwim
** obrazek z netu, na zdj臋ciu ja z moj膮 mam膮, Erik膮 Iren膮

16 sierpnia 2014

"A ja wam m贸wi臋, 偶e B贸g ma te偶 noce bezsenne." ***



XxX

kolejna noc dziwna bez woli za艣ni臋cia
 deszcz pada leniwie pluszcz膮c murmurando
a gwiazdy schowa艂y si臋 w innych wymiarach

zapalam 艣wieczk臋 niech rozja艣ni p贸艂mrok 
o艣wietli dusz臋 zb艂膮kan膮 w ciemno艣ci

niech przep臋dzi my艣li
o spiskach zamachach i trzeciej 艣wiatowej
kt贸r膮 prorokuje podpity jasnowidz 
be艂kotliwie robi膮c za Nostradamusa

druga w nocy mruga jak cyklop piorunem
duch wszech艣wiata zasn膮艂

ja w kosmicznych bzdurach

p艂ywam o艣mielona 艣witaj膮cym wierszem
co nie chce poja艣nie膰 i dotkn膮膰 jutrzenki

je艣li jeste艣 bo偶e pozw贸l nie zwariowa膰
cho膰 w szale艅stwie pewnie pr贸cz metody

wolno艣膰

JoAnna Idzikowska-K臋sik, 16 VIII 14, 2:15

*** Maria Konopnicka. ;-)
*obrazki z netu

08 sierpnia 2014

"Czas nareszcie przesta膰 pisa膰 o sztuce. 呕ycie nasze jest ju偶 poezj膮." ***


zarzewie



naszkicuj mnie od nowa


zmartwychwstan臋 jak wiosna


strojna 艣wie偶ymi my艣lami




namaluj m贸j portret palet膮


barw jasnych i mi臋kkich


jak p臋dzel z rz臋s gazeli




wyp艂yn臋 z piany 


ubitej korowodem spojrze艅


ciekawskich adept贸w sztuki




JoAnna Idzikowska-K臋sik, 7 VIII 14



*** Maurycy Mochnacki


* obrazy:Luis Ricardo Falero-Act, 

 George Frederic Watts -

 Pi臋kna groteska i kt贸ry艣 ju偶 raz

 na tym blogu -Sandro Botticelli -

 Narodziny Venus




06 sierpnia 2014

UWAGA POEZJA czyli kilka wierszy Jaros艂awa D艂u偶niaka

Jak wiecie, r贸偶ne wiersze 艣migaj膮 po necie i wielu poet贸w robi, co mo偶e, byleby tylko cokolwiek stworzy膰. Ja sobie czytam i czasem pisz臋, niekiedy tak偶e co艣 tam wyczaj臋, dlatego dzisiaj, wart膮 czytania, poezj臋 Jarka Wam zapodaj臋!



…tylko tort

jezioro wymaga
co kilka sezon贸w
wi臋kszego dzbana wody
zw艂aszcza latem kiedy kr贸luje posucha

senny p艂yw strumienia
nie zapewnia tlenu
ani mineralnych sk艂adnik贸w
dla wodnych 偶yj膮tek
dla rozkwitu ryb ro艣lin i ptak贸w

brzegi porastaj膮 sitowiem
niewiele brakuje aby akwen
sta艂 si臋 wodnym oczkiem
mokrad艂em
bagnem nieprzychylnym cz艂ekokszta艂tnym
czerpi膮cym z wody straw臋

pro艣cie zatem poeci
bog贸w na olimpie
o burzowy rok
o nawa艂nice
wspieraj膮ce wasze wysychaj膮ce 藕r贸d艂a
le偶膮ce wysoko
mo偶e nazbyt wysoko
za blisko nieba
wyidealizowanych intelektualnie
od natury oderwanych
uniesie艅

leniwy nurt
jest pocz膮tkiem ko艅ca
poezji
pojutrze w miejscu jeziorka
mo偶e pozosta膰 tylko torf
ogrzewaj膮cy nieczu艂ych
na pi臋kno
i na wasz膮 prawd臋


Jaros艂aw D艂u偶niak, 2014


O(m)brazili

o(m)brazili moje uczucia religijne,
ludzkie, nieludzkie ? napisz臋 cz艂owiecze albo
winienem napisa膰 moje uczucia 艣wieckie ?

o(m)brazili – na zbity wstyd wyrzucili ze
swoich szereg贸w duszpasterza. okaza艂 si臋
(by艂 on) nie dusz, a cia艂 przewodnikiem g艂odnym.
po偶膮da艂 na w艂asno艣膰 - cudzego, lubie偶nego…
do limuzyny zaprasza艂 m艂odych pacjent贸w
i na komnaty – na badania, operacje…

o(m)brazili emocje 艣wieckie. wykluczyli
z klanu duchow(n)ego cielesnego juhasa.
a mo偶e uj膮膰 to inaczej ? wykluczyli
z klanu cielesnego duchow(n)ego juhasa ?
pozbawili raju hierarch臋. uczynili
go r贸wnym laikatu – cywilom nie nosz膮cym
specjalnego odzienia z trzydziestoma trzema
symbolami. zr贸wnali dusz juhasa ze mn膮 !
jest taki sam jak ja, jak ona, on – a oni ?
w papiestwie, biskupstwie, probostwie, rajskiej wyspie
s膮 czy艣ci, wymyci z grzech贸w odpuszczeni
przed bogiem swoim, moim, twoim – przed obliczem
ludzi niewierz膮cych. wypchn臋li kreatur臋
w niebyt – do 艣wiata owiec nie teologicznych.
nie umieli znale藕膰 trzeciej drogi bacowie.
zamiast boskiego wybrali prawo kaduka.

o(m)brazili mnie ludzie pyszni zaniedbaniem,
my艣l膮, mow膮, uczynkiem niesakramentalnym,
a raczej sakramenckim. nadszarpn臋li moj膮,
twoj膮 i innych jeszcze wiar臋 w instytucj臋
i w sens musu zakupu us艂ugi pos艂ugi
od wymytych z przyzwoito艣ci cia艂 pastuch贸w.
klan nie boi si臋 ani piek艂a ani nieba.
Jaros艂aw D艂u偶niak, 2014

Dalekie kraje o kt贸rych 艣ni艂em
gdy by艂em dzieckiem
s膮 r贸wnie dalekie dzisiaj
gdy sta艂em si臋 doros艂y


Tadeusz 呕urawek


wczoraj widzia艂em motyla
ogl膮daj膮cego telewizj臋
panie profesorze
czy mam rzyga膰


Tadeusz 呕urawek


Kto艣 za mn膮 krzykn膮艂
- Jebani hipisi !
Powiew m艂odo艣ci


Tadeusz 呕urawek


…wy偶ej… pi臋tro wy偶ej

mia艂o by膰 trz臋sienie m贸zgu. st贸艂 poetycki
jak weselny, go艣cinny – wielkie 艣wi臋towanie,
a tymczasem musia艂em zrywa膰 paj臋czyn臋.
zaproszona tr贸jca paj臋czak贸w snu艂a ni膰
z manowc贸w w艂asnych wyobra藕ni. uwi臋zi艂a
publik臋 poet贸w nie poet贸w. pierwszy
bredzi艂 o trzech naczelnych – b贸g, honor, ojczyzna
chocia偶 wpierw gaworzy艂 o wyspie na kt贸rej nie
zdo艂a艂 osiedli膰 si臋 na sta艂e. ot – patriota !
drugi paj臋czak zapami臋ta艂 film o wojnie
w pijanym widzie. stwierdzi艂, i偶 偶ydzi ze strachu
przed 艣mierci膮 kopulowali niczym kr贸liki.
beznami臋tnie przekabaci艂 kontrowersj臋
w awangardowe odchody. ot – kaligula !
trzeciego nie doczeka艂em. zerwa艂em sieci,
by nie rzyga膰. trafi艂em wy偶ej… pi臋tro wy偶ej.

obrazy niedoko艅czonych mistrz贸w – artyst贸w
z krwi i ko艣ci ubiera艂y ceglane 艣ciany.
inne p艂贸tna czeka艂y na sztalugach w akcie
fechtunku stwarzania. przylgn膮艂em do malarzy.
pewnie och艂on膮艂bym wy偶ej… pi臋tro wy偶ej.
tam my艣l sp艂yn臋艂a w zamaszystych ruchach p臋dzla.
warstwy pi臋kna uk艂ada艂y si臋 na p艂aszczyznach
tabula rasa, a偶 do przyj艣cia - ostatniego.
sto艂eczny guru wspi膮艂 si臋 na pi臋tro, na drinka.
zaj膮艂 si臋 podszczypywaniem wra偶liwszych panien.
mow膮 tylko – obawia艂 si臋 o ow艂osienie.
gdyby us艂ysza艂 – jebany hipisie – pewnie
u艣miech rozwar艂by mu usta z wielkiej uciechy !
偶ycie wype艂ni艂oby rol臋 mistrza jedi.
nikt nie mia艂 ochoty nakrzycze膰 na harcmistrza.
niemniej zako艅czy艂em sw贸j flirt z przebiera艅cami.
dobrze, 偶e ciebie nie by艂o tutaj – stra偶niku,
hipisie, poeto prawdziwy z sowiej g贸ry.
偶yjesz po艣r贸d poezji – wy偶ej… pi臋tro wy偶ej.
do stolicy pielgrzymuj膮… tw贸rcy paj臋czyn.


 Jaros艂aw D艂u偶niak, 2014


Ganges

czas jesienny parafiny stapiania
girlandami kwiat贸w przybrany
z ogniem ta艅cz膮cy i d藕wi臋kiem wazonu
nieuwa偶nym ruchem tr膮conym


lubi臋 w nim p艂ywa膰 po艣r贸d korowodu
w porannym nurcie 偶ywej rzeki
sensu dogl膮da膰 w fotografiach starych
w p艂ytach kamienia zasklepionych


lubi臋 medytowa膰 osamotniony
w popo艂udniowe 艣wi臋ta godziny
aby gar艣膰 wra偶e艅 o艂owianej wagi
wyrzuci膰 z kieszeni skojarze艅


lubi臋 wieczorow膮 艣wi臋ta por臋
gdy blask w oczach klaruj臋 dusz臋
cz臋stokro膰 w艂asn膮 odbit膮 czasami
w widmie zabawy 艣wiat艂ocienia


lubi臋 kiedy ogie艅 rozszczepia 
przestrze艅
brataj膮c 偶ywych i umar艂ych
budz膮c w umy艣le poczucie spokoju
zgod臋 na nieuchronno艣膰 drogi


 Jaros艂aw D艂u偶niak, 2014

up艂yw czasu

czas tw贸rca kolejno艣ci zdarze艅
odmierza 偶ywotno艣膰 istnieniu
nawet najtwardszemu z ludzi
dla kamienia zdaje si臋 nie istnie膰
zdaje si臋 by膰 ludzkim gadaniem
wzgl臋dnym poj臋ciem rozumu
ma艂o wa偶nym i nie istotnym
tak jakby nie by艂o go wcale
wymiaru szyj膮cego wszech艣wiat


kamie艅 zanurzony w atmosfer臋
sko艅czono艣膰 pop臋dza zmi臋kczeniem
toczy go wprawdzie powoli
ale wci膮偶 i wci膮偶 nieustannie
wietrzeniem prowadzi wojn臋
z granitow膮 tward膮 faktur膮
a偶 ukazuj膮 si臋 rysy i pory
a偶 skalistemu wagi ubywa
a偶 w finale w py艂 si臋 zamienia


oj jak偶e wiele wzgl臋dem czasu
kamie艅 ma z cz艂owieka
a cz艂owiek z kamienia
obydwu nie oszcz臋dza czwarta
wsp贸艂rz臋dna czasoprzestrzeni
wzgl臋dna bezwzgl臋dna a jednak


 Jaros艂aw D艂u偶niak, 2014
                 
              pisz臋 szeptem ludzkiej…

pisz臋 krzykiem. pisz臋 z艂o艣ci膮. pisz臋 szeptem ludzkiej
rozpaczy. nikt nie pami臋ta jak by艂o przed czasem.
ciemno艣ci zgasi艂 reflektor narodzin pami臋ci.

pisz臋 do po prenatalnego kandydata do
kary 艣mierci. masz b艂ysn膮膰 jak meteor i sp艂on膮膰
w 艣wiat艂o艣ci. rol臋 wyznaczy艂 wybryk natury i ludzko
nieludzki doktor pi艂at op臋tany sznurem trwogi.
masz si臋 na 艣wiat wychyli膰, aby lekarz nie lekarz
m贸g艂 ciebie klepn膮膰 w cztery litery ludzk膮 pono膰
d艂oni膮 odwzorowan膮 z boskiej d艂oni. obc膮 jest
prawda ewolucji wykszta艂conym akuszerom.
偶a艂uj臋, 偶e nigdy nie b臋dziesz wiedzia艂, i偶 wyraz
dupa jest grzesznym wierz膮cym i ujm膮 kulturze.

pisz臋 s艂owo przepraszam. przepraszam za istnienie
byt贸w, kt贸re ziemi nie czyni膮 przychylnej jak chcia艂
odkupiciel. 偶arz膮 si臋 stosy jak w 艣redniowieczu
dla wolnej woli, dla nauki. kobiety winne.
kusz膮 do gwa艂tu. nie chc膮 nosi膰 ci膮偶 gro偶膮cych
utrat膮 ziemskiej pow艂oki. nie chc膮 blasku nieba.
sodoma, gomora i… piek艂o nienarodzonym.

pisz臋 przepraszam za wybieg w臋偶a eskulapa,
kt贸ry poza rajem zwodzi nieszcz臋艣liwe ewy.
przepraszam, 偶e jeszcze wsp贸艂rz膮dzi znachor i szachraj.
doszli zbyt daleko po zej艣ciu z drzewa w konszachtach
z nurtem pogrobowego istnienia w nieistnieniu.

masz cierpie膰. cierpienia 偶膮da ma艂y b贸g i mniejszy,
najmniejszy z maciupe艅ko 偶yj膮cych cz艂owiek.
pisz臋 krzykiem. pisz臋 z艂o艣ci膮. pisz臋 szeptem ludzkiej…

Jaros艂aw D艂u偶niak 
Gran Guerra Patria

po modlitwie
pielgrzymim instynktem
trafi艂em na wie偶臋

na dole t艂um wiernych
rozdeptywa艂 cz臋stochowskie wzg贸rze
z tysi臋cy garde艂 p艂yn膮艂 艣piew
na potylicy maszerowa艂 oddzia艂 mr贸wek
nagle… przysz艂o zlodowacenie
zamieni艂em si臋 w s艂up soli
z do艂u dobieg艂y g艂osy
,, ojczyzn臋 woln膮 racz nam zwr贸ci膰 Panie ‘’

wok贸艂 miasto
艣piesz膮cy gdzie艣 biedniejsi i bogatsi
szcz臋艣liwi mniej szcz臋艣liwi
u艣miechni臋ci i ci z marsowym obliczem
jest jak wsz臋dzie
jest jak zawsze

poczu艂em si臋 chory nie na 偶arty
skleroza ? amnezja ? czego艣 nie wiem ?
wok贸艂 nie wida膰 偶adnego wojska
eureka… dotar艂a znienacka
porazi艂a jak tylko o艣lepi膰 mo偶e b艂ysk ognia
kiedy grom uderzy do艣膰 blisko
na dole falowa艂y dziesi膮tki chor膮gwi
z biel膮 z 偶贸艂ci膮 i z niebieskim
nie jestem daltonist膮 – bia艂o czerwonych
oszukuj膮c pesymizm naliczy艂em sze艣膰 ?

na dole pielgrzymi
b艂agali o 艣redniowiecze
rozum zniewolony przez m臋偶czyzn
kt贸rzy nie nosz膮 spodni
zaborcy po 艣mierci 艂ami膮 w艂asne ko艣ci
wt贸rnie umieraj膮
tarzaj膮c si臋 ze 艣miechu


 Jaros艂aw D艂u偶niak, 2014


Wkr贸tce uka偶e si臋 tomik wierszy Jaros艂awa Wita D艂u偶niaka pt. Studnia, recenzja TUTAJ.    
Wiersze zamie艣ci艂am za zgod膮 ich Autora, dzi臋kuj臋, Jarku!    
Obrazki z netu.

04 sierpnia 2014

"Gromadzenie wiedzy jest gromadzeniem goryczy". ***


xXx

je艣li stworzy艂e艣 mnie na podobie艅stwo
istoty takiej jak ty nadinteligentnej
dlaczego poj膮膰 nie umiem aktu owego
tworzenia

sze艣ciodniowa har贸wka idealny ca艂okszta艂t
opr贸cz tych dwojga przez kt贸rych
rzekomo wszyscy cierpimy ska偶eni
cz艂owiecze艅stwem

i tysi膮ce lat pasji wymy艣lania teorii
pr贸buj膮cych ukaza膰 sens ca艂ego bezsensu
i ja stara wariatka troch臋 dobra
 ciut z艂a

z owocem (nie)wiedzy
w trzewiach

JoAnna Idzikowska-K臋sik, 03/04 VIII 14





*** Jerzy Pilch, Miasto utrapienia
*obrazy: Tycjan i Adriaen va der Werff: Adam i Ewa;
foto: Brita Seifert
* ostatni, bardzo wymowny obraz z netu