(nie)ziemska
wysz艂am z piany a cia艂o
pie艣ci艂a mi woda
ponaglana do 偶ycia
falami uniesie艅
z m贸rz odm臋t贸w wyros艂am
s艂odka jak jagoda
senna 艣liczna i blada
z w艂osami jak wrzesie艅
w towarzystwie zefir贸w
na mi艂o艣膰 czeka艂am
kt贸r膮 echa muszelek
pod艣wiadomie 艣ni艂y
teraz siedz臋 i my艣l臋
zgorzknia艂a niem艂oda
偶e na bycie tw膮 Venus
brakuje mi
si艂y
JoAnna Idzikowska-K臋sik, 29 XII 13
Wenus chwili
Powiedz mi,
Czy Wenus by艂a pi臋kniejsza
Ni偶 ty,
Kiedy sta艂a na
Dryfuj膮cych w stron臋 l膮du
Falach
Na swej pomarszczonej muszli?
By艂a wizj膮 Botticellego,
Pi臋kniejsz膮 ni偶 moja.
By艂a namalowanymi p膮kami r贸偶y,
Kt贸re podrzuci艂 swojej pani.
Czy w lepszej wierze
Rozsiewam s艂owa wok贸艂 ciebie,
Aby przykry膰 tw贸j zbyt wielki powab,
Niczym mg艂膮
Ze zroszonego srebra?
Dla mnie
Stoisz opanowana
W b艂臋kitnym faluj膮cym powietrzu,
Opasana jasnymi wiatrami
I kroczysz s艂onecznym 艣wiat艂em,
A fale przed tob膮
Marszcz膮 si臋 i mieszaj膮
Z piaskiem u moich st贸p.
Amy Lowell, z tomu “What's O'Clock”, 1926
t艂um. z angielskiego Ryszard Mierzejewski
Powiedz mi,
Czy Wenus by艂a pi臋kniejsza
Ni偶 ty,
Kiedy sta艂a na
Dryfuj膮cych w stron臋 l膮du
Falach
Na swej pomarszczonej muszli?
By艂a wizj膮 Botticellego,
Pi臋kniejsz膮 ni偶 moja.
By艂a namalowanymi p膮kami r贸偶y,
Kt贸re podrzuci艂 swojej pani.
Czy w lepszej wierze
Rozsiewam s艂owa wok贸艂 ciebie,
Aby przykry膰 tw贸j zbyt wielki powab,
Niczym mg艂膮
Ze zroszonego srebra?
Dla mnie
Stoisz opanowana
W b艂臋kitnym faluj膮cym powietrzu,
Opasana jasnymi wiatrami
I kroczysz s艂onecznym 艣wiat艂em,
A fale przed tob膮
Marszcz膮 si臋 i mieszaj膮
Z piaskiem u moich st贸p.
Amy Lowell, z tomu “What's O'Clock”, 1926
t艂um. z angielskiego Ryszard Mierzejewski
Arnold S艂ucki
AFRODYTA
P艂etwist膮,
w czepku pla偶owym
na l膮d
widzia艂em,
jak wysz艂a po raz pierwszy.
Naga,
obr臋cz膮 piany
na biodrach
dzwoni膮c,
jak wok贸艂 s艂o艅ca dzie艅 nowy,
po grecku
imi臋 wzywa艂a Jehowy
i usta w pianie gryz艂a szalona
Maria cypryjska z egejskiego 艂ona.
I ptak,
kt贸ry siad艂 na jej brzuchu
by艂 pewien
ruch贸w jej cia艂a i j臋ku
dw贸ch drewien
zbitych z dw贸ch cieni
zwisaj膮cych ramion.
Jeszcze w niej si臋 dwie mi艂o艣ci 艂ami膮,
dwie pi臋kno艣ci nieutulone.
Jesienna Afrodyta
Na Twoich w艂osach
jesie艅 zaplata
miedziane warkocze.
Otulona misternym welonem
babiego lata
p艂yniesz przez park.
Niesie Ci臋 fala
szeleszcz膮cego z艂ota,
rudo czerwona piana
pa藕dziernikowej zadumy.
Nie odchod藕
Jesienna Afrodyto
w wieczorn膮 mg艂臋
T. Gajewski
Venus
Pierwszy raz 艣nisz si臋 ch艂opcom, gdy p贸藕nym wieczorem
Odgadn膮 nagle fina艂 t艂ustej anegdoty
I noc膮 wizje roj膮 w podnieceniu chorem,
W bia艂ej gor膮czce twojej upiornej pieszczoty.
Rano budz膮 si臋 s艂abi, z rozbola艂膮 g艂ow膮,
Z sino podkr膮偶onymi pierwszy raz oczyma.
Draga, megera serbska, zostaje kr贸low膮
Na ruinach dziedzictwa Coopera i Grimma.
Odt膮d 偶yj膮 w romansach, w fantastycznym 艣wiecie
Harem贸w i kurtyzan... Op臋tani 偶膮dz膮
Z l臋kliwie s艂odk膮 my艣l膮 o nagiej kobiecie
Po cz艂onkach swych r臋koma febrycznymi b艂膮dz膮.
A kiedy prze偶arci tr膮dem twej mi艂o艣ci
Dusz膮 si臋 mdlej膮c w czadzie lubie偶nego 偶aru,
Jak 艣lepy sfinks, si臋 do nich z nieznanej ciemno艣ci
Zbli偶a czerwona lampa z nad drzwi lupanaru.
W podejrzanych zau艂kach, w zamtuzach z pianol膮,
W艣r贸d alfons贸w czekaj膮 w sekretnym hotelu,
By ukl臋kn膮膰 przed twoj膮 rud膮 aureol膮,
Venus, odkryta oczom pierwszy raz w bordelu!
Tu im w dzikim bezwstydzie ods艂o艅 swoje lico
I go艂a, wytarzana w rozpu艣cie szkar艂atu,
Przyjmij ich w g艂臋bi臋 zguby, wieczna tajemnico,
Ukryta w 艂onie ludzkim na pohybel 艣wiatu.
Kazimierz Wierzy艅ski
Wenus
by艂a pi臋kna jak kamie艅
alabaster
z zielonymi 偶y艂kami
t臋tni膮cymi u艣pion膮 krwi膮
p贸艂 setki bog贸w
na ob艂oku
klaska艂o w r臋ce
gdy sz艂a
chwiej膮c si臋 w biodrach
i nawet nie g艂owa
nie
i nie usta
nabrzmia艂y po艂udnia owoc
piersi - w艂a艣nie
piersi mia艂a takie
偶e tylko sta膰
i wy膰 z zachwytu do chmur
by艂y jak bratnie ksi臋偶yce
odkradzione niebu Saturna
owalne - uniesione w g贸r臋
a Hefajstos kt贸ry w ku藕ni koniom kopyta ku艂
skar偶y艂 si臋 偶e go zdradza
dure艅
Halina Po艣wiatowska
Narodziny Venus
Z macierzystej swej g艂臋bi, co si臋 mro藕nie chmurzy
Wci膮偶 ch艂ostana przez wichry, wynurza si臋 cia艂o -
Dar, kt贸ry oto s艂o艅cu cierpkie morze da艂o -
Strz膮saj膮c z siebie iskry diamentowej burzy.
Ukszta艂towany u艣miech na r膮k bieli 艣ciga
艁ez z sinego ramienia kapi膮cych migoty -
Czyste, mokrej Tetydzie zabrane klejnoty,
A w艂osy pieszcz膮 艂ono, kt贸re a偶 si臋 wzdryga.
Ch艂odny 偶wir, nawadniany pierzchliwo艣ci膮 krok贸w,
Obsuwa si臋, wydaj膮c jakby szept 艂aknienia:
Piasek spi艂 ju偶 ca艂usy dziecinnych podskok贸w.
艢l膮c woko艂o to b艂ahe, to gro藕ne spojrzenia,
Ruchliwe oko wplata w z艂ych b艂yskawic d膮sy
艢miech p艂ycizn i zdradzieckie fal dalekie pl膮sy.
Paul Valery
Janusz Dziubak
Do Afrodyty
Przed tronem twym si臋 chyl臋, Afrodyto,
n臋c膮ca w zdradne sieci c贸ro Zeusa,
i b艂agam, smutkiem nie dr臋cz mego serca,
o nie艣miertelna,
lecz ku mnie zejd藕, jak nieraz ju偶 czyni艂a艣,
gdy ci臋 m贸j g艂os dolecia艂 z oddalenia,
i dla mych skarg rzuca艂a艣 progi domu
wielkiego ojca.
Tw贸j z艂oty w贸z ponios艂y chy偶e ptaki
i raz po raz, nad kr臋giem czarnej ziemi
zni偶aj膮c lot, skrzyd艂ami mocno bi艂y
w jasnym eterze.
Ujrza艂am ci臋, a ty, promieniej膮ca,
z u艣miechem na obliczu nie艣miertelnym,
spyta艂a艣 naj艂askawiej, co mnie gn臋bi,
偶e ciebie wzywam,
kto wznieci艂 zn贸w mych pragnie艅 najgor臋tszych
serdeczny 偶ar? Kogo mi przywie艣膰 ma
Peitho ku mi艂o艣ci? Kto mnie skrzywdzi艂,
kto b贸l mi zada艂?
Unika ci臋? — m贸wi艂a艣. — Wnet odszuka!
Odtr膮ca dar? — Wnet tobie dary z艂o偶y.
Nie kocha ci臋? — W mi艂osne wpadnie sieci
cho膰by wbrew ch臋ci.
I dzisiaj zejd藕 ze stopni swego tronu,
nie pozw贸l mi w daremnej trwa膰 t臋sknocie,
i stan膮膰 racz w tej trudnej dla mnie chwili
po mojej stronie!
Safona

Konstanty Ildefons Ga艂czy艅ski, 1948
Do Venus
Obrazy: William-Adolphe Bouguereau, Sandro Botticelli,Francois.Boucher, Henri PierrePicou, Alexandre Cabanel, Arkadiusz Dzielawski, Frances Copodesti, Henri Gervex, Jacopo (Giacomo) Amigon, Arnold Bocklin (1827-1901),Jean-Honor茅 Fragonard ,Eduard Steinbruck, Howard Schatz, Gustave Moreau,David LaChapelle, George Spencer Watson,Sun Dongxu (2011),Witalij Sadowski, Jorg Dubin : Narodziny Venus; Tycjan- Wenus z lustrem, plakat do filmu Romana Pola艅skiego, Evelyn De Morgan z 1898 r. pt. Helena Troja艅ska, na kt贸rym autorka ukaza艂a Helen臋 ze wszystkimi atrybutami przypisywanymi Afrodycie, najpi臋kniejszej bogini mi艂o艣ci, Jushua Reynolds: Amor i Venus
Wci膮偶 ch艂ostana przez wichry, wynurza si臋 cia艂o -
Dar, kt贸ry oto s艂o艅cu cierpkie morze da艂o -
Strz膮saj膮c z siebie iskry diamentowej burzy.
Ukszta艂towany u艣miech na r膮k bieli 艣ciga
艁ez z sinego ramienia kapi膮cych migoty -
Czyste, mokrej Tetydzie zabrane klejnoty,
A w艂osy pieszcz膮 艂ono, kt贸re a偶 si臋 wzdryga.
Ch艂odny 偶wir, nawadniany pierzchliwo艣ci膮 krok贸w,
Obsuwa si臋, wydaj膮c jakby szept 艂aknienia:
Piasek spi艂 ju偶 ca艂usy dziecinnych podskok贸w.
艢l膮c woko艂o to b艂ahe, to gro藕ne spojrzenia,
Ruchliwe oko wplata w z艂ych b艂yskawic d膮sy
艢miech p艂ycizn i zdradzieckie fal dalekie pl膮sy.
Paul Valery
Wenus
L艣ni膮ce oczy
Anielskich w艂os贸w
Szata艅ski blask
Rozja艣niaj膮cy
U艣piony u艣miech
Dzieci臋cej barwy cia艂o
Kszta艂t贸w i tajemnic
I twe r膮czki
Zakrywaj膮ce
Cycki i pizd臋
Anielskich w艂os贸w
Szata艅ski blask
Rozja艣niaj膮cy
U艣piony u艣miech
Dzieci臋cej barwy cia艂o
Kszta艂t贸w i tajemnic
I twe r膮czki
Zakrywaj膮ce
Cycki i pizd臋
Janusz Dziubak
Venus - najja艣niejsza gwiazda na moim niebie
Pe艂nym miliard贸w miliard贸w gwiazd
Ja艣nieje w moim sercu
a miliardy milion贸w godzin dzieli nas
Venus l艣ni dla mnie
Jak 艣wiat艂o
Odleg艂ej gwiazdy
Twoja mi艂o艣膰
Jest w falach
A fale z twojego czasu
Wiecznie p艂yn膮 do mojego.
Chlo毛 Rayban, z ksi膮偶ki pt. Mi艂o艣膰 w cyber艣wiecie
Pe艂nym miliard贸w miliard贸w gwiazd
Ja艣nieje w moim sercu
a miliardy milion贸w godzin dzieli nas
Venus l艣ni dla mnie
Jak 艣wiat艂o
Odleg艂ej gwiazdy
Twoja mi艂o艣膰
Jest w falach
A fale z twojego czasu
Wiecznie p艂yn膮 do mojego.
Chlo毛 Rayban, z ksi膮偶ki pt. Mi艂o艣膰 w cyber艣wiecie
Do Afrodyty
Przed tronem twym si臋 chyl臋, Afrodyto,
n臋c膮ca w zdradne sieci c贸ro Zeusa,
i b艂agam, smutkiem nie dr臋cz mego serca,
o nie艣miertelna,
lecz ku mnie zejd藕, jak nieraz ju偶 czyni艂a艣,
gdy ci臋 m贸j g艂os dolecia艂 z oddalenia,
i dla mych skarg rzuca艂a艣 progi domu
wielkiego ojca.
Tw贸j z艂oty w贸z ponios艂y chy偶e ptaki
i raz po raz, nad kr臋giem czarnej ziemi
zni偶aj膮c lot, skrzyd艂ami mocno bi艂y
w jasnym eterze.
Ujrza艂am ci臋, a ty, promieniej膮ca,
z u艣miechem na obliczu nie艣miertelnym,
spyta艂a艣 naj艂askawiej, co mnie gn臋bi,
偶e ciebie wzywam,
kto wznieci艂 zn贸w mych pragnie艅 najgor臋tszych
serdeczny 偶ar? Kogo mi przywie艣膰 ma
Peitho ku mi艂o艣ci? Kto mnie skrzywdzi艂,
kto b贸l mi zada艂?
Unika ci臋? — m贸wi艂a艣. — Wnet odszuka!
Odtr膮ca dar? — Wnet tobie dary z艂o偶y.
Nie kocha ci臋? — W mi艂osne wpadnie sieci
cho膰by wbrew ch臋ci.
I dzisiaj zejd藕 ze stopni swego tronu,
nie pozw贸l mi w daremnej trwa膰 t臋sknocie,
i stan膮膰 racz w tej trudnej dla mnie chwili
po mojej stronie!
Safona
Spotkanie z bogini膮
Przysz艂a dzi艣 do mnie "Wenus w futrze",
Uca艂owa艂em boskie skronie
I rzek艂em: "Ubierz sobie p艂aszczyk,
A futro zostaw mojej 偶onie".
Jan Sztaudynger
Naga poraniona Wenus
Katastrofy mijaj膮
uciszaj膮 si臋 wichury uczu膰
po sztormie przychodzi czas ciszy
Byle tylko przetrwa膰
wtedy gdy woda do oczu si臋 wciska
i ci膮g艂y j臋k szamoce si臋 w uszach
Uczepi膰 si臋 wtedy siebie
z ca艂ej si艂y
jak rozbitek
by w ko艅cu wyj艣膰 na brzeg
Naga poraniona Wenus
Agnieszka Petryja
Katastrofy mijaj膮
uciszaj膮 si臋 wichury uczu膰
po sztormie przychodzi czas ciszy
Byle tylko przetrwa膰
wtedy gdy woda do oczu si臋 wciska
i ci膮g艂y j臋k szamoce si臋 w uszach
Uczepi膰 si臋 wtedy siebie
z ca艂ej si艂y
jak rozbitek
by w ko艅cu wyj艣膰 na brzeg
Naga poraniona Wenus
Agnieszka Petryja

Wenus
呕onie
1
Tobie graj膮 wszystkie instrumenty,
ciebie wiatr na ziemi臋 z nieba przeni贸s艂
i ku oczom twym po 艣cie偶kach kr臋tych
id臋 w dzie艅 i w noc, o pani Wenus.
2
T艂umacz膮ca wszystkie sny w sennikach,
sekret wszystkich spotka艅 i zar臋czyn,
wsz臋dzie jeste艣: w kwiatach i w 艣wiecznikach,
palcem tkniesz: i ta艅czy 艣wiat, i d藕wi臋czy.
3
Po jarmarkach, zadymionych placach
te偶 przechodzisz, 艣miej膮c si臋 i kwitn膮c,
ci膮gle cie艅 tw贸j odchodzi i wraca,
w r臋ku chustk臋 trzymaj膮c b艂臋kitn膮.
4
Nawet 艣lepcy widz膮 ci臋 nocami,
g艂usi s艂ysz膮, chorzy wznosz膮 g艂owy,
kiedy lekko st膮pasz ulicami,
gdy sprowadza ci臋 wiatr po艂udniowy.
5
Ka偶d膮 ran臋 palec tw贸j zabli藕ni,
ka偶da sprawa b臋dzie rozwik艂ana.
Z krzykiem biegn膮 ku tobie m臋偶czy藕ni
wyla膰 gorzkie 艂zy na twych kolanach.
6
艢wiece im zapalasz. Przez ogrody
wiedziesz ich, gdy 艣pi膮, nad z艂ote rzeki
i codzienne, takie ci臋偶kie schody
jak偶e im si臋 zn贸w wydaj膮 lekkie!
7
Wszystko zmienia si臋 na twoje przyj艣cie,
kiedy pier艣cie艅 tw贸j za艣wieci noc膮:
ptaki budz膮 si臋. I szumi膮 li艣cie.
I na niebie srebrne gwiazdy wschodz膮.
8
Wi臋c dla ciebie, Wenus, tron w szkar艂atach,
rze藕ba, wiersz, gramofonowa p艂yta
i ten d藕wi臋k na wszystkich mostach 艣wiata
zakochanych, siedmiostrunnych gitar.
9
To dla ciebie, Wenus, na tw膮 chwa艂臋
pory roku id膮 rz膮d za rz臋dem:
wiosen szum, zim plecy bia艂e,
letnie g贸ry i tr膮bki jesienne.
10
Bo ty jeste艣 ta, kt贸ra w nas mieszka
i prowadzi nas jak marsz weselny;
bo ty jeste艣 艣piewaj膮ca 艣cie偶ka,
krzyk ostatni i zachwyt 艣miertelny.
呕onie
1
Tobie graj膮 wszystkie instrumenty,
ciebie wiatr na ziemi臋 z nieba przeni贸s艂
i ku oczom twym po 艣cie偶kach kr臋tych
id臋 w dzie艅 i w noc, o pani Wenus.
2
T艂umacz膮ca wszystkie sny w sennikach,
sekret wszystkich spotka艅 i zar臋czyn,
wsz臋dzie jeste艣: w kwiatach i w 艣wiecznikach,
palcem tkniesz: i ta艅czy 艣wiat, i d藕wi臋czy.
3
Po jarmarkach, zadymionych placach
te偶 przechodzisz, 艣miej膮c si臋 i kwitn膮c,
ci膮gle cie艅 tw贸j odchodzi i wraca,
w r臋ku chustk臋 trzymaj膮c b艂臋kitn膮.
4
Nawet 艣lepcy widz膮 ci臋 nocami,
g艂usi s艂ysz膮, chorzy wznosz膮 g艂owy,
kiedy lekko st膮pasz ulicami,
gdy sprowadza ci臋 wiatr po艂udniowy.
5
Ka偶d膮 ran臋 palec tw贸j zabli藕ni,
ka偶da sprawa b臋dzie rozwik艂ana.
Z krzykiem biegn膮 ku tobie m臋偶czy藕ni
wyla膰 gorzkie 艂zy na twych kolanach.
6
艢wiece im zapalasz. Przez ogrody
wiedziesz ich, gdy 艣pi膮, nad z艂ote rzeki
i codzienne, takie ci臋偶kie schody
jak偶e im si臋 zn贸w wydaj膮 lekkie!
7
Wszystko zmienia si臋 na twoje przyj艣cie,
kiedy pier艣cie艅 tw贸j za艣wieci noc膮:
ptaki budz膮 si臋. I szumi膮 li艣cie.
I na niebie srebrne gwiazdy wschodz膮.
8
Wi臋c dla ciebie, Wenus, tron w szkar艂atach,
rze藕ba, wiersz, gramofonowa p艂yta
i ten d藕wi臋k na wszystkich mostach 艣wiata
zakochanych, siedmiostrunnych gitar.
9
To dla ciebie, Wenus, na tw膮 chwa艂臋
pory roku id膮 rz膮d za rz臋dem:
wiosen szum, zim plecy bia艂e,
letnie g贸ry i tr膮bki jesienne.
10
Bo ty jeste艣 ta, kt贸ra w nas mieszka
i prowadzi nas jak marsz weselny;
bo ty jeste艣 艣piewaj膮ca 艣cie偶ka,
krzyk ostatni i zachwyt 艣miertelny.
Konstanty Ildefons Ga艂czy艅ski, 1948
Kwitniesz, Wenus! Jasno i rz臋si艣cie,
Chmur bluszczowym okolona li艣ciem---
-Erotyku w ksi臋dze kosmografii!
Dzi艣, gdy w pasie prze艂amana patrz臋
W rozstrza艂 twoich promieni, m贸j astrze,
Czuj臋, 偶e przyci膮ga膰 potrafisz...
Z naszej Ziemi, g艂o艣nej i jaskrawej,
Gdzie nad mi艂o艣膰 godniejsze s膮 sprawy,
Gdzie szale艅stwa nie ma czym ugo艣ci膰,
Chc臋 si臋 wydrze膰, by z sercem rozbitem
I p艂on膮cym, spa艣膰 areolitem
W twoje pola, w twoj膮 mg艂臋 nami臋tno艣ci...
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Obrazy: William-Adolphe Bouguereau, Sandro Botticelli,Francois.Boucher, Henri PierrePicou, Alexandre Cabanel, Arkadiusz Dzielawski, Frances Copodesti, Henri Gervex, Jacopo (Giacomo) Amigon, Arnold Bocklin (1827-1901),Jean-Honor茅 Fragonard ,Eduard Steinbruck, Howard Schatz, Gustave Moreau,David LaChapelle, George Spencer Watson,Sun Dongxu (2011),Witalij Sadowski, Jorg Dubin : Narodziny Venus; Tycjan- Wenus z lustrem, plakat do filmu Romana Pola艅skiego, Evelyn De Morgan z 1898 r. pt. Helena Troja艅ska, na kt贸rym autorka ukaza艂a Helen臋 ze wszystkimi atrybutami przypisywanymi Afrodycie, najpi臋kniejszej bogini mi艂o艣ci, Jushua Reynolds: Amor i Venus