Translate

27 stycznia 2014

"A na końcu może z Rilkego coś o miłości, o samotności..." ***




Samotność (parafraza)


Samotność jest jak śnieg,
gdy pada w otchłań, zapiera dech,
z chmur niespokojnych, zszarzałych, dalekich,
w zranione serca jednostajnie wrasta,
by potem sennie opadać na miasta.

Tańczy powoli w powietrzu wirując,
gdy mróz ścina oddech w zaśnieżony ranek,
i kiedy serca, nie znalazłszy nic,
snują o śmierci myśli rozczochrane;
i kiedy ludzie, nienawidząc siebie,
z życiem rozstają się - rozczarowani:

samotność prószy śnieżnymi płatkami...

JoAnna Idzikowska-Kęsik





zima oddycha
a kwiaty miłości śnią
wzory na szybach

/haiku o mrozie, jik/

 

 

 puszyste koty
białe i miękkie jak śnieg
mruczą o zimie 


/haiku o mruczankach, jik/





 Marzę o kimś, kto zmiesza się ze mną, rozcieńczy samotność. Nie, nie cierpię na niedostatek kontaktów z ludźmi. Ludzie są. Mówią do mnie, a ja odwdzięczam się wielokrotnie złożonymi konstrukcjami wyrazów. Jednak dni takie jak ten potęgują wrażenie oddalenia. Człowiek to obce ciało, a słowa, które do mnie wypowiada, to paprochy spadające na błonę bębenkową, odbierane jako przykry szum. Uwięziona w twierdzy ciała nerwowo wypatruję przez judasze oczu kogoś, kto mnie rozpozna, zrozumie,przemówi w języku, który znam.


Katarzyna Nosowska

_______



____

 
*** K.I.Gałczyński, Inge Bartsch
**** obrazki z internetu

18 stycznia 2014

UWAGA POEZJA czyli wiersze moich Znajomych


 słowa

już nie szukam cię
w kropce nad i
mieścisz się w otwartym nawiasie
pełnym nieprzewidzianych zdarzeń
przeplatanych srebrem księżycowych wieczorów
wtopionych w krótkie nici włosów
bardziej interesujących niż
twoja bujna czupryna
w jednym kolorze sprzed lat

ten mały haczyk
pełen doświadczeń
zamknie kiedyś całą historię
między naszymi ustami

musi być dopowiedziany

Eleonora J., NoraC* 



A gdyby tak...

Łagodny rytm zegara.
Oddech pustych pokoi rozsiadł się w moim fotelu.
Karty lat przeglądam - zmęczona.
Trzask palonych wspomnień na kominku.
Do okiennic dobija się wiatr zaniepokojony.
W zamyślonym półuśmiechu słychać czas spadającej łzy.
Gwałtownie podniosłam głowę
a gdyby tak...
drżącymi palcami odsunęłam szufladkę w stoliku.

Danuta Capliez-Delcroix (Bylińska)



antidotum

obudziłeś z sennego mirażu
gdy wędrowałam z derwiszami
widziałam
w przeciwnej pozie cienie
i kamienne róże na pustyni

nie budź miły

chcę wrócić tam
by dalej podróżować w turbanie
zwinąć jak wąż przed słońcem
w oazie być rajskim ptakiem

w tym czasie zrób kawę
ożywię się i będę rozmyślać
nad antidotum
aby przedłużać dosypiania

Elżbieta Mikłas/14.12.2013r.

 


Nie mieścisz się w moich łzach

Nie mieścisz się już w moich łzach
zapomniałam że byliśmy młodzi
nie zasypiam w gwiazdach na wznak
potargany żagiel w mojej łodzi

wiosło zamiast fale pruć
miesza na nowo mój żal
pierś nie tulona nie wyda słów
bez steru przed siebie gnam

nie wołaj mnie daremnie
jutro inny będzie mnie pieścił
już tylko widmem jesteś we mnie
w moich łzach już się nie mieścisz

teraz się do mnie wstecz garniesz
twoja wiadomość jest dla mnie pusta
zapchana spamem moja skrzynka
śniąc całujesz usta marnie

kiedyś szeptałeś należę do ciebie
nawet we łzach głos ci się łamał
odtrąciłeś moją dłoń od siebie
twoje wyznania to teraz banał

przemknął za oknem na zawsze ptak
wiedziałeś ze ranisz mnie tak
czarną barwą chciałeś zamazać mi świat
nawet kroplą nie jesteś w moich łzach.

TES


Jesteś słońcem...

Twoje światło sprawia,
że czuję się dobrze
albowiem dostraja
do ludzi - rozjaśnia życie...

Twoje ciepło osusza,
kiedy los moknie w deszczu
i niczym lato rozgrzewa
serce - radując w słońcu...

Twoja bliskość cieszy,
jak świat nabiera znaczenia
w obrazie co jest dla duszy
znakiem - drogą do szczęścia...


  Aleksandra Baltissen,
2014-01-17
 

KU SOBIE SaMEJ

 Potknęłam się o swoje drugie ja
 w przedsionku spichlerza poezji 
spotkałam swój cień
 na kartce papieru


 taka delikatna nieśmiałość
 pokorna i pełna ogłady
 tylko żal
 iż tak sporadycznie
 mijam się z nią 
w drugim swoim obliczu 

A na imię ma właśnie poezja
 przyodziana szatą myśli
 otulona szalem twórczości 

Do najgłębszego zakamarka w sercu
 eskalując
 w codziennym świecie

 wersetami
 złotopiórej poezji
 lawirując
 wśród płynności poematu słów

 w prozę życia trafia … 

© Yvette Popławska, Yvette P'M


***

 spójrz na łąkę
krwista czerwień
rozkwitła
wiatr kochanek
stęskniony
chłonie
karminowe pocałunki
niecierpliwy
zazdrosny
o świata zachwyt
zrywa z miłosnym
westchnieniem
ostatni płatek
odlatując
zabiera ze sobą
czerwoną lekkość
makowej duszy

Teresa U. - T.U. 09.04.2011



List w butelce

list
w zielonej butelce
popłynął
odnaleźć twoją duszę

dla tego
kto go odnajdzie
będzie talizmanem
i opowieścią
o miłości tak ogromnej
jak ten ocean
który przepłynął
aby spocząć
w zatoce
dobrego serca

Barbara Zamaro – Falińska



 o sobie...

w pisaniu wierszy -
analfabetka
ot po prostu wierszokletka
znalazła sposób na radość
niewprawną ręką
wypisuje swoje życie
radości smutki
gorycz i złość
nie zważa na konwenanse
nie wzoruje się na poetach
zna swoje miejsce w szeregu
gdzieś na peryferiach Poezji
nie ma parcia na splendor
jej wystarczy że czasem ktoś
napisze pod jej słowami
że wzruszył się czytając

w pisaniu wierszy
analfabetka
ot po prostu wierszokletka
to ja
koślawymi literami
oddaję ludziom
kawałek mojego serca
nie chcę nic w zamian...

Olga Zug 


 *** 

uśmiechem poezji
wczytuję się
w sens istnienia

słowem co pieści
zmysły duszy
przewracam kolejne
stronice życia

półprzymkniętymi
oczyma w dal
spoglądam…

przez firanki rzęs
widzę ciebie…
czułymi objęciami
tulącego nasze sny

każdym napisanym
wersem… jestem
tęsknotą płynącą
poematem strof

metaforyczną
miłością zamykam
przeczytaną księgę

Judyta Pater



Tamtego lata... tej jesieni

odchodzisz z latem o zachodzie słońca
a przecież jesień złota idzie jeszcze
prognozy mówią, że będzie gorąca
że w październiku ominą nas deszcze

odchodzisz nagle, bez żalu zamykasz
drzwi lata, to nic, że barwy spłowiały
wczesna jesień już wrzosem poprzetyka
leśne dukty, świat wypięknieje cały

odchodzisz nie bacząc, że już winobluszcz
barwą przypomina wino sączone
tamtego wieczoru... spójrz, dalej cynobrów
plama... dni ostatnie dla nas stracone

odchodzisz z latem o słońca zachodzie
tak po angielsku nie mówiąc ni słowa
widać tak jest, że jesień już nie w modzie
wnet wiosna przyjdzie a z nią miłość nowa...

  Teresa Glazar
z tomiku "Ogrody słów — ścieżki życia"
 



W oceanie nieba

na rzęsach huśtają się płatki śniegu
a ja biegnę do ciebie księżycem
byś uśmiechem zmieścił się w ramionach
gdy wyciągnę dłonie grzeszne dotykiem

i w chwilowym nieokiełznaniu
bezwstydnie niesyci uniesiemy się wysoko
by rozproszyć w sercach światło gwiazd

a gdy godziny umkną w stronę słońca
ocean nieba będzie świadkiem zachwytu
gdy znów staniesz się częścią mnie

by na ustach spocząć cichą obietnicą
że będziesz mnie kochał…

choć na rzęsach stopnieje śnieg


 Grażyna D., ~ Gracjaa,  05.01.201444

byś uśmiechem zmieścił się w ramiona


tylko dla ciebie...

pisać czy ci nie pisać sam dziś doprawdy nie wiem
o tym czego me zmysły wprost pojąć nie potrafią
być może to dlatego że bardzo brak tu ciebie
gdy inne zda się wszystko we mnie jak w sedno trafia

a jeśli ci napiszę jak chrzęści piasek plaży
choć nic to w porównaniu do krzyku mew nad ranem
o falach bryzą gnanych któż się ich dosiąść waży
i słońcu co się rodzi przed chwilą zapomniane

by zmyślnie krok za krokiem mrokom niebo wykradać
by na nim odkryć dziwy co w fal rytm się kołyszą
by koralików ciszę nizać i w niej spowiadać
ze snu kiedy to zmysły nie widzą i nie słyszą

wreszcie gdy złapią końce spowiedź i żal za grzechy
a najcięższą pokutą to żem tu sam jak palec
i to że raz kolejny w tajemnym półuśmiechu
słońce ostatkiem ogni iskier odgrywa balet

wraz z nim poblask księżyca wpada w muszle otwarte
jakby chciał spytać perły czy wie czy warto było
milczeć i tylko czekać wiedząc że to nic warte
nie mówić ci o wszystkim o tym czy to jest miłość

a jeśli w każdym ze słów niby jantar się skrywa
prawda o naszej małej drodze wprost do wieczności
to czego to jest dowód tego żem przegrał wybacz
lecz o czymże to będzie jeśli nie o miłości


Kazimierz Jasiński

Letnie westchnienie...

Prawie już noc nastała
ale nie do końca
jeszcze poświata została
znikomy ułamek słońca

cichutko cichuteńko
ciepłem nocy zwabiona
wymykam się na ganek
tak ciągle zadziwiona

tym co lato nam niesie
jak przyroda koncertuje
kuku kuku gdzieś w lesie
kuku kuku echo wtóruje

przejdę się po ogrodzie...

stąpać będę leciutko
niemalże bezszelestnie
bynajmniej ostrożniutko
słuchając lata westchnień...

Halina Frąckowiak, sierpień 2013



 Szkoda

czasu na żale
to tak jak z burzą
przyjdzie przeminie
kilka śladów zostawi
potem tęcza łuki zatoczy
i dalej życie się toczy

szkoda

czasu na smutki
one i tak kiedyś ustąpią
a szkoda by serce wciąż
ponosiło ich skutki

tylko nie szkoda czasu
gdy miłość piękno rozsiewa
ona jak pęk kwiatów cieszy
serce duszę i oczy

ważne by umieć
żal smutek i miłość połączyć
by miłość jak wiatr
rozwiewała smutki
i żal z każdej opresji
jest wyście...szkoda czasu
by nie wpaść
w szpony depresji.

   Barbara Narłowska



Dworek 

 malowniczy zaklęty świat
dworek niewielki
z dziecięcych marzeń w pamięć wpisany
śmiech perlisty dzieci w każdy dzionek szczęśliwy

gdy słońce zaświeci świat zaczarowany
tęsknotę przywołuje do zabaw w ogrodzie
w którym zawsze inna bajka tworzyła się co dzień

a na stryszku rozmaitości bez liku
w zakurzonym kuferku
starej szafie
w wiklinowym koszyku
a z za pajęczyny
co jeszcze podpowie twór wyobraźni
ciekawej dzieciny

ileż w sobie tajemnic ten dworek zachował w każdym zakamarku
i legendą osnuł
kiedy zmierzch zapada i zmęczony dzień do snu ułożył
znowu inną fantazję w każdym kącie złożył

wspomnienia przodków i ich tajemnice
z portretów schodzą
i po nocy snują się przez okolice zamierzchłych czasów
czasem głos samotnej wilczycy dochodzi z pobliskich lasów

tu się czas na zawsze zatrzymał
może tylko inną sukienkę ubrała dziewczyna
a zamiast w karocę chłopak wsiadł do samochodu
lecz nic nie zburzyło sielanki
nadal stoi dworek
wtopiony w malowniczość i tajemniczość
dzikiego ogrodu


 Maria Aleksandra- mb


Bardzo dziękuję wszystkim moim ulubionym znajomym Poetom, którzy zgodzili się na opublikowanie swoich wierszy na moim skromnym blogu! Jestem wzruszona i czuję się zaszczycona tym, że podzieliliście się ze mną i Czytelnikami, swoją twórczością!
Pozdrawiam najmocniej, życząc nieustannej weny i pięknej, wzruszającej lektury! 


*** pictures and gifs from net


 

16 stycznia 2014

W poszukiwaniu niestraconego czasu...



 niezaistniałe


nie będę westalką nowego
ognia
tylko kapłanką twojego serca

zaczaruję krew
szminką czerwieńszą od maków
aby mogła pulsować
bezczelnym natchnieniem wiosny

wbiję ci w usta
puchate szpilki dmuchawców
w ramach odlotów w kosmosy uczuć
(każda jest jednym wielkim wszechświatem)

wymodlę bliskość i żar uniesień

spłonę na stosie gwiezdnego pyłu

zapalę ciszę cichszą od szeptu
stopnieję strojna blaskiem
milczenia

możesz mnie zmazać
kliknij delete

istnienie czasem
nie musi

istnieć

JoAnna Idzikowska-Kęsik

,♥,҉

  troppo


próbowałam napisać
piękny emanujący weną wiersz

myśli tkały słowa
pióro łamało je jak zapałki

wiersz fruwał w czasoprzestrzeni
śnił mi się nieustannie
był realny jak dotyk matki
która odeszła

czułam go w sobie
błagałam
wyjdź ujrzeć znaki na celulozie

zachęcałam
będziesz najpiękniejszym
z napisanych wierszy

on jednak nie chciał opuścić
klatki mojego ciała

został

teraz ogrzewa mi serce
gdy ludzie mówią
że poezja
jest do bani

JoAnna Idzikowska-Kęsik

Pictures: 

Brittany Markert as Ice Queen by Bryan Haleh

06 stycznia 2014

Bogini, córka boga Ra...


Kleopatra

Piła dusze, jak perły w rubinowej czarze -
Antonia i Cezara dusze piorunowe -
A zdjęte im ze skroni przepaski laurowe
Przy heleńskiej, złocistej, wieszała cytarze.

Z orłów Romy służalcze poczyniwszy straże,
W szept peanów stroiła ich surmy bojowe -
Na zwycięskich sztandarów zwoje purpurowe
Kładła stopy, twą wargą pieszczone Cezarze?...

Wszystką rozkosz wyssawszy, wszystką słodycz ziemi,
Jak kwiat słońcem przesycon w dzień lata upalny,
Kleopatra oczyma śledzi znużonemi

Śmierć Antonia i tryumf Oktawia brutalny...
A jej piersi królewskie, głośne wieszczów pieniem
Szmaragdowym, śmiertelnym, oplótł gad pierścieniem. 

Kazimiera Zawistowska 

***

Kleopatry oczy świecące
powiedziały mu że jest piękny
a właśnie pełgał
złotym płomykiem - życie

w płomień wsunęła palce
i wargi ciepłe wargi
smakowały się wzajem - ból

śmiechem szorstkim
zdusił ogarek świecy
w zamknięte rzęsy wszeptał mrok

 Halina Poświatowska



Kleopatra

W budynkach, na schron dziwom skleconych naprędce,
Ludzie z wosku w pośmiertnym zastygli nieładzie.
Cisza, równa liczebnie tych milczków gromadzie,
Skupia się w byle słońca zdrobniałego cętce.

Tkwią te ciała o woni zagrzanej gromnicy
Na cokołach, opiętych purpurowym suknem,
Co jak mundur odświętny sztywnej tajemnicy,
Zdradza pychę nicości każdym niemal włóknem.

Żądni mąk swych pokazu ci ludzie, jak mary,
Powtarzają bez końca zwyczajem pokuty
Zbrodnie, raz popełnioną, lub cud nie do wiary,
Co ich wyzuł z istnienia, sam z śmierci wyzuty.

Na jaw z grobu dobyci próbują swej siły
W przybytku, który w słońca kąpie się kurzawie,
Jak szpital zmartwychwstałych, zwiedzany ciekawie
Przez tych, co nie zdołali zmóc jeszcze mogiły.

Korzystając z zachwianej przez żywych podłogi,
Pożyczonym ku życiu mocują się ruchem,
Strasząc dzieci obladłe i radując bogi,
Które bawią się wszelkim złudzenia okruchem.

Wśród nich pięknem jaśnieje Egiptu królowa,
Oszklona arką dosyć dla cudów przesworną.
Piersi zdobne ma raną jak wiśnią potworną,
W dłoni - kosz pełen kwiatów, w kwiatach wąż się chowa.

Ilekroć słodkim jadem wąż jej pierś oślini,
Tylekroć oczy zmarłej znów się w świat odsłonią,
Jak gdyby upojnego konania mistrzyni
Łeb śmierci oswojonej pieściła swą dłonią.

Śmierć się łasi do stóp jej, niby wierna służka,
Baczna na lada szepty i lada skinienia,
I jej oczu śmiertelna w nieskończoność zmrużka
Jest tym tylko, czym dla nas chwila zamyślenia.

Kocham to ciało chore, co tai w zadumie
Czar tysiąca zmartwychwstań i śmierci tysiąca
I wie jeszcze coś więcej, niźli wiedzieć umie
Duch, co tylko raz jeden o śmierć się roztrąca.

Kocham dłoń, do wężowej nawykłą pieszczoty,
Paznokcie, zabarwione wypłowiałym różem,
Piersi, nigdy niesyte swej własnej zniszczoty,
I dwa zęby u wargi, pokalancji kurzem.

Kocham pozór oddechu, co łamie pierś białą,
Szat, zużytych na cuda, postrzępione kraje -
I nie wiem, czybym pieścił skwapliwiej to ciało
W chwili, kiedy umiera, czy też- zmartwychwstaje.

 Bolesław Leśmian


Kleopatra

poczekaj
jeszcze chwilka i mnie pocałujesz
będziesz pieścić szyję nawilżaną mlekiem
jak ciepłą wodą z Nilu
jestem jeszcze młoda
ale zbyt dumna na życie w cieniu

mój nos wyznaczał strony tego świata
granice bliskości i pożądania

inteligencja sprawiała że wydawałam się
znacznie piękniejsza niż byłam
płonęli za mnie i spalali się dla mnie
jak Biblioteka Aleksandryjska

pragnęłam tego co wszystkie kobiety
dotyku bogów i blasku miłości

niewiele
i aż nadto

teraz gdy słyszę coraz wyraźniej
twoją syczącą niecierpliwość
wiem że było warto

opleć mnie pierścieniem
ostatniego gestu współczucia

żmijo


JoAnna Idzikowska-Kęsik, 6 I 14


 ****Obrazy:  Jean-Leon Gerome: Kleopatra i Juliusz Cezar, popiersie królowej,  Liz Taylor w filmie Cleopatra, Vivien Leigh w roli Kleopatry (Vivien zagrała egipską królową w filmie i w teatrze)




Nowa Kleopatra: Angelina Jolie

02 stycznia 2014

"Współkochać przyszłam, nie współnienawidzić..." ***

Antygona to postać i sztuka, którą lubię sentymentalnie. Najpierw pisałam o niej na maturze, udowadniając, że tragedia Sofoklesa nie jest martwym i muzealnym tekstem, tylko wartościowym, mądrym i uniwersalnym. Na studiach, na zaliczenie zajęć z reżyserii, napisałam scenariusz i zrealizowałam krótki spektakl, osadzony w realiach XX wieku, robiąc z Antygony wybitną aktorkę, spóźniającą się na próbę, a wiersz Miłosza poświęcony tej postaci, to mój ulubiony utwór tego poety...


Kreon
Co to za dom, fundamenty w nim drżą
Brat bratu gardło podrzyna
Jest zawsze rola dla Kreona
Jest heroiczna Antygona
Kreon

Od tysiącleci nic się nie zmienia
Te same żądze, te same pragnienia
Gdy wszystko stracisz a lud się odwróci
Za późno będzie, by do życia wrócić

Bój się teraz ty Kreonie
Nie zaśniesz przeze mnie
Gdy zechcę, będę szczurem
Dotrę do ciebie przez najmniejszą dziurę
Gdy zechcę będę karaluchem
Będę ci szeptać przekleństwa do ucha
A mogłam być cieniem w upalne południe
Czułą kochanką w środku nocy

Mówisz, że jestem bez siły
Ty chyba żartujesz
Jestem twardym diamentem
Ty go tylko szlifujesz

Bój się teraz ty Kreonie
Nie zaśniesz przeze mnie
Gdy zechcę, będę szczurem
Dotrę do ciebie przez najmniejszą dziurę
Gdy zechcę będę karaluchem
Będę ci szeptać przekleństwa do ucha
A mogłam być cieniem w upalne południe
Czułą kochanką w środku nocy

Jestem twardym diamentem
Ty go tylko szlifujesz

Olga Jackowska 

ANTYGONA Z PRIŠTINY
Sarajewo było raz (w ogniu) i drugi
I wystarczy
Minęło jak wszystko

Chciałbym żyć raz
a długo
żeby zdążyć

zapomnieć
raz
a dobrze

Twoje ciało
jak ciało Polinejka
Tylko choć myli mi się

Kreon Charon i Chronos
chyba nic już nie jest
możliwe


 Bohdan Zadura




Antygona


Przyjmować wszystko, tak, jak się przyjmuje
Po wiośnie lato, zimę po jesieni,
Na sprawy ludzkie patrzeć obojętnie
Jak na kolejność bezmyślnej przyrody?
Dopóki żyję, będę wołać: nie.
Słyszysz, Ismeno? Będę wołać: nie.
I nie chcę żadnych waszych uspokojeń,
Kwiatów w wiosenną noc, ani słowika,
Niczego.Niechaj trwa nieuśmierzone
To, co zostało i to, co zostanie.
Jedynie godne pamięci: nasz ból.
Te zardzewiałe ruiny, Ismeno,
Wiedzą o wszystkim. Czarnym skrzydłem kruka
Śmierć oddzieliła nas od tamtych lat
Gdyśmy myślały, ze nasza kraina
Jest jak zwyczajne krainy. Że ród
 Nasz taki sam, jak i inne rody.
Przekleństwo losu wiedzie do ofiary.
Ofiara wiedzie do przekleństwa losu.
Gdy to się spełnia, to już nie jest pora
Niewielkie życie swoje własne chronić
I nie jest pora nad sobą łzy ronić.
Na nic nie pora. Niech wielkie zniszczenie
Przebiegnie całą bezlitosną ziemię,
Niech tym, co z naszej rozpaczy się śmieją
Ich własne miasta obrócą się w gruz.
Prawo Kreona! I zakaz Kreona!
Czymże jest Kreon, kiedy ginie świat? 

Czesław Miłosz, fragment 



Antygona

śmierć przyjdzie cicho zapowiedziana
daruje trzy płytkie oddechy
abym się mogła pojednać z sobą

przybędzie szeptem
odmieni ciało jednak nie zdoła
pognębić duszy

myśli i czyny zawisną w próżni
jak planetoidy w mózgu wszechświata

kołysać będą zbyt złudną nadzieję
której wiatr strachu wytarmosi skrzydła

śmierć przyjdzie lekko ale nic nie zmieni
będzie bolała tych co pozostaną
jak zadra w oku będzie tkwić
w snach ludzi którzy muszą żyć

skuci rozumem  pojąć nie zdołają
wielkości czynu i małości słowa

śmierć będzie węszyć wciąż i wciąż
 od nowa
będzie przygarniać pokolenia
i nie przyniesie wyzwolenia

a ja
podążę w stronę słońca
dumna

do końca


JoAnna Idzikowska-Kęsik, 2 I 14


Ismena

Coś ty zrobiła, siostro, coś ty zrobiła!
Oni teraz tu przyjdą po ciebie!
Ktoś musiał cię zobaczyć, kiedy tam byłaś,
Ktoś widział, jak zwłoki w ziemi grzebiesz.

Przyjdą cię zabrać, siostro, oni cię stracą;
Wiem, że nigdy nie wybaczą tobie,
Choć nie wiem, czemu brata nazwali zdrajcą.
Wszak to nie są sprawy dla nas, kobiet.

Ty rozkaz bogów pragnęłaś wykonać,
Ale bogowie są przecież wysoko.
Któż ujmie się za tobą, Antygono,
Gdy Cię strażnicy do lochu powloką?!

Zakaz króla był, a nam słuchać trzeba;
Nikt Polinejka i tak nie przebudzi.
Mnie wszystko jedno, kto dziś rządzi w Tebach.
Nic się nie zmieni w losach zwykłych ludzi.

Nasza matka śmierć sobie zadała,
Własne dłonie ojcu wzrok wydarły,
Obu braci okrutna wojna zabrała
I tobie pilno do krainy zmarłych.

A ja tu będę żyła, siostro, bo przecież
Ktoś musi przeżyć z naszego rodu,
Kto dzieci na świat wyda, umrze zwykłą śmiercią
I o kim poeci nie ułożą rapsodu.

Jerzy Czech
 
 
*Sofokles, Antygona**** Obrazy: Antoni Brodowski, Per Gabriel Wickenberg - Antygona i Edyp; A.Brodowski -  Antygona idzie na śmierć, obrazek z netu, deviantART, Leighton - Antigone, plakat z greckiego filmu zrealizowanego w 1961 r. z wielką tragiczką, Irene Papas w roli Antygony.