Translate

19 października 2014

Każdy z nas ma swoją historię. Każdy nosi w sobie ból...

 XXX

czy warto wchodzić w te strofy maczać w nich rękę lub nos
nie będzie to słodki poemat wmuruje się w zbyt twarde
wersy

bez serca aniołów motyli drżenia słodzenia memłania

jednak pogoda w tym wierszu zawstydzi bezduszne
jesienie dające czadu z wiatrami i zimnym deszczem
co wchłonął

odór gnijących liści

otóż pogoda jak panna co kusi jasnym uśmiechem
w reklamie biura podróży z last minutową ofertą sprowokowała
do wyjścia  i zakochania się w liściach
które spadały garściami z umierającą nadzieją
na lot

ku prawdzie kolącej nawet najtwardsze spojrzenia

mogę się dosiąść i siadła i opowiadać zaczęła
ten wiersz co o niej się pisze w październikowej
niemocy

a między nami był pies

ja panią znam z dzieciństwa łebska z pani dziewczyna
psycholog czy coś takiego ludzie gadają że dobra
ja mam Wiesia na imię i piwo sobie kupiłam ale je chowam
straż miejska policja ciągle tu węszą i mówią że łapią żuli
ja już sensu nie widzę i siły nie mam na życie to piję
bo potem przynajmniej mogę się wyspać do woli

tak wtedy o wiele mniej boli

a pani ludzi szanuje tak mi mówiła kumpela
że umie pani zrozumieć doradzić i wysłuchać
mam pięćdziesiątkę na karku synowa mnie robi w chuja
milczę bo nie chcę awantur i nie chcę wroga mieć z syna
syn alkoholik bo w pracy piją te budowlańce przychodzi
do mnie i błaga mamo daj mi pięć złotych to sobie też
dziś kupiłam a pani pewnie nie pije

proszę nie płakać

szepczę

łzy kapią jak liście jesienne a ona ma oczy zielone
dobre i - chyba - ciepłe

w tym wierszu robi się zimno historia życia w wieczności
zastyga gdzieś między łzami

płakać nie wolno gdy smutno no pani powie
nie wolno

chłop bił mnie całymi latami a gdy się zachlał płakałam
synowie piją też płaczą ja piję i jest mi wstyd
pani wie przecież że łzy łzy są czasem potrzebne

ten wiersz ochrzczony jest łzami nie tylko Wiesi

moimi

gdy płyną sennie sumiennie
w zaciszu tych kilku słów



JoAnna Idzikowska - Kęsik, 19 X 14
Zdrada

Nie mam dziś wiersza
wyszedł ze mnie

pochodzić po ciszy

J. Idzikowska-Kęsik

 

 

*  pierwszy i trzeci obrazek z netu, drugi - moje zdjęcie przerobione przez kolegę Macieja, dziękuję. ;-)

16 komentarzy:

  1. Witaj Joasiu!
    Wysłuchałem takich opowieści bez liku w swoim zawodowym życiu.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Michale,
      mnie ta opowieść poruszyła.
      Pozdrawiam mocno!

      Usuń
  2. Tak, jakbym czytała "Balladę o Januszku". Niestety, takie jest życie większości ludzi.
    Pozdrawiam październikowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, Aniu i film i książkę, jak przez mgiełkę.
      Pamiętam, że Gienię grała jakaś radziecka aktorka.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Takie historie nigdy nie są 'uśmiechnięte'... :(
    Pozdrawiam JoAnno i życzę słonecznego października! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Październik zmusza mnie do zadumy. Wszyscy moi bliscy odeszli w październiku. Cóż, każdy ma coś smutnego w sobie i to nie tylko jesienią. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój tato też...
      W nocy... pod koniec października.
      Z moją dłonią w jego wychudzonej ręce...

      Buziole, Lotko!

      Usuń
  5. Cześć :-)
    Serdecznie pozdrawiam.
    "Nienawidze łez w oczach których kocham.. Nienawidze gdy niewinnym dana jest śmierć.. Nienawidze dwulicowości.. Nienawidze ludzkiego braku szczerości.. Nienawidze, że wokół mnie jest tyle podłości.. Nienawidze nadziei która coraz bardziej błądzi... Nienawidze nietolerancji, która mnie otacza.. Nienawidze krzywd...których sie nie wybacza."
    Tak to jest aniele.Ja się nie skarże na swój los,skargi mam do Boga.
    Trzymaj się zdrowo,pomyślności :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Ra.
      Wiesz, że bardzo...

      Pozdrawiam,j.

      Usuń
  6. Joanno, w niedzielę byłam w Twoim mieście i na cmentarzu widziałam wiewiórkę, która skakała po ławeczce.
    Cieplutko pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam wczoraj, idę jeszcze dzisiaj, muszę "dosprzątać" (chyba się wczoraj przeziębiłam)...
      Wiewiórki i jeże - jest ich tam dużo.
      Jeże tupią wieczorem i niektórzy się boją...

      Serdeczności, Anno!

      Usuń
    2. Wieczorami tam nie bywam, bo zawsze przyjeżdżamy około godz. 11, potem na cmentarz odległy o 13 kilometrów i wreszcie do szwagra, który został sam w moim rodzinnym domu, choć jeszcze kilka lat temu żyło tam pięć osób.
      Gorąco pozdrawiam.

      Usuń
    3. Już dzisiaj raz tam byłam, zaraz idę znowu, bo jutro nie pójdę w ten tłum. Zapalę znicze, zostawię mamie jej ulubionego, dużego słonecznika, którego pani z kwiaciarni mi sprowadziła. :)
      Nie znoszę tłumu, futrzanej (niezależnej od temperatury) rewii mody i innych tego typu historii, więc jutro "włączam" świeczki w domu, zresztą zgodnie z życzeniem mojego dadinka, który mnie doskonale rozumiał...

      Pozdrawiam gorąco, jak wrócę, będę w końcu u Ciebie!

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz, zawsze odpiszę i zajrzę do Ciebie w miarę czasowych możliwości: czasem szybko, niekiedy później, ale zajrzę na Twój blog. Pozdrawiam. :)