Hallo again!
Witajcie po krótkiej przeriwe! Zapraszam Was dzisiaj do wysłuchania mojej krótkiej opowieści o kolejnej książce, która warta jest uwagi i przeczytania. Pierwsze słowa tej książki to bardzo intrygująca wypowiedź dawnej gwiazdy kina, Mae West:
"Dobry seks jest jak dobra partyjka brydża. Jeśli brakuje ci odpowiedniej pary, warto mieć przynajmniej sprawne palce".
Maria Hesse, Przyjemność (El Placer) z wprowadzeniem Leny Moreno, z hiszpańskiego przełożyła Katarzyna Sosnowska, Wydawnictwo Debit Młody Book, Katowice 2022
Maria Hesse (1982) to hiszpańska pisarka i przewspaniała ilustratorka, prześliczna i bardzo utalentowana dziewczyna, która zasłynęła w świecie, wydając biografie znanych i cenionych artystów: Fridy Kahlo, Marilyn Monroe i Davida Bowie. Niedawno pisałam o jej najnowszej książce pt. Złe Kobiety, o której możecie przeczytać TUTAJ.
Książka, o której piszę w tym poście wydana została w Polsce rok wcześniej niż opisana poprzednio - w 2022, a na świecie pojawiła się w 2019 i opowiada o tym, jak ważna w naszym życiu jest rozkosz i przyjemność, jak dobrze jest kochać siebie i swoje ciało, jak wspaniałym i ważnym elementem życia kobiety jest seks, pod warunkiem, że nauczy się czerpać z niego radość, jak wiele można osiągnąć przyjemności poprzez masturbację. Jest to trochę erotyczna autobiografia Autorki lub autobiografia o dojrzewaniu do przyjemności i akceptacji własnej seksualności, jednak opowiadająca także o innych kobietach i o tym, jak przez wieki, przez tysiące lat kobiety cierpiały z powodu swojej płci.
Hesse wspomina również, jak zwykle zresztą, kobiety, które odważnie mówiły i pisały o swoich cielesnych potrzebach. Opowiada o mitycznej Lilith, która nie chciała być dla Adama jedynie źródłem jego przyjemności i pragnęła czegoś więcej niż "seks po bożemu", o Ewie, która w sumie też zrobiła swoje.
Hesse wspomina znane feministki, seksuolożki, psycholożki oraz autorki piszące o kobiecym orgazmie, a także jedną z moich ulubionych poetek - Anne Sexton, której wiersz "Kiedy mężczyzna wchodzi w kobietę" zrobił na mnie kiedyś, bardzo dawno temu, ogromne wrażenie.
Przywołuje również m.in. grecką starożytną poetkę Safonę, szpiega w spódnicy - Matę Hari, aktorkę i niesamowitą wynalazczynię - Hedy Lamarr, niekonwencjonalną i czasem gorszącą szerokie grono odbiorców artystkę Madonnę oraz ikonę sex appealu i kobiecości - Marilyn Monroe, która de facto miała spory księgozbiór i dużo czytała, bo bardzo chciała nadrobić braki w edukacji, a jej zdjęć z książką zachowało się o wiele więcej, niż zdjęć w seksownych pozach. Jednak MM powiedziała kiedyś coś niezwykle dla mnie ważnego, coś, co utkwiło mi w pamięci na zawsze: "Ostatecznie jestem kobietą i bardzo mnie to cieszy". Mnie również. Kocham być kobietą i świetnie się czuję w swoim ciele.
Maria Hesse bezpruderyjnie i odważnie pisze przede wszystkim o sobie i własnych doświadczeniach ze swoim ciałem, z jego odkrywaniem i poznawaniem, o seksie, który uprawiała, o zabawkach erotycznych służących do tego, aby osiągnąć przyjemność. Zachęca, aby kobiety obdarowywały się takimi zabawkami w dzień urodzin. I jak to u niej - tekst jest po prostu średni, pisany prostym językiem i nieco chaotyczny, ale ilustracje są piękne, wysublimowane, cudowne kolorystycznie, zachwycające! To jest atut jej książek i dlatego je kupuję i czytam. Bo tak jak mówiłam już wcześniej - tekst sensu stricte mnie nie zachwyca, mam wrażenie, że mogłaby to napisać każda przeciętna pisarka, chociaż naprawdę wynika z niego, że Hesse to bardzo oczytana i znająca się na kinie Autorka, która w swoich książkach często cytuje wiersze i piosenki a także wspomina o powieściach, które zrobiły na niej duże wrażenie. Myślę więc, że to kwestia warsztatu i wprawy, a także czasu i że jeszcze napisze naprawdę dobry tekst! I tego jej życzę, ponieważ bardzo ją lubię i cenię i już.
Plusem akurat tego tytułu autorstwa Marii Hesse jest fakt, że mimo całej mojej miłości do kina, dowiedziałam się z jej książki o jednej nowej dla mnie rzeczy. Mianowicie poznałam na razie jedynie nazwisko i postać (bo dużo doczytałam w Internecie) reżyserki, której nie znałam, o której istnieniu nie miałam pojęcia, może przede wszystkim dlatego, że zupełnie nie interesuje mnie kino pornograficzne (nie lubię, nie oglądam, więc się nie interesuję). Tą reżyserką, o której pisze Hesse jest Erika (cudne imię mojej mamy) Lust - Szwedka, która mieszka w Hiszpanii. Otóż Erika Lust jest reżyserką tworzącą porno dla kobiet. Nie widziałam jej dzieł, ale jako osobowość jest odważna i ciekawa. Jak coś znajdę w Internecie, zobaczę, może mnie zainteresuje, zaintryguje? Nie wiem, trudno się wypowiadać o czymś, czego nie znamy. Dlatego lubię czytać, bo zawsze znajdę coś nowego, intrygującego.
Moja ocena książki - 5/10 - uważam, że jest to dobra książka dla młodzieży, nie tylko dla dziewcząt, dla chłopców również. Dla mnie ona jest nieco spłaszczona, za mało w niej ciekawostek, które by mnie ujęły lub były dla mnie czymś odkrywczym, ale jest przecudna wizualnie. Dlatego uważam, że naprawdę warto ją przeczytać. Bo zawsze warto czytać? Owszem, jednak książek o tematyce naszej seksualności wciąż jest za mało, a temat wciąż i ciągle, mimo, ze żyjemy w XXI wieku, jest tematem tabu w wielu domach i środowiskach, zaś edukacja seksualna jest na poziomie poniżej jakichkolwiek oczekiwań, więc byłoby wskazane, żeby dzieciaki, zamiast sięgać po ogólnodostępne w Internecie okropne, czasem bardzo brutalne amatorskie filmiki, sięgnęły po subtelną, ciepłą i pięknie zilustrowaną książkę Marii Hesse. Zgadzam się w 100 procentach ze słowami z Harper's Bazaar: "Maria Hesse jest jednym z nowych diamentów świata ilustracji".
Są
też w tej książce stwierdzenia, z którymi absolutnie się nie zgadzam (w ogóle robi mi się słabo, gdy słyszę o "świątyni ciała" i już kiedyś o tym wspominałam na tym blogu również),
jednak jakże byłoby nudno, gdybyśmy wszyscy myśleli identycznie! Świat to różnorodność, świat erotyzmu tym bardziej jest niezwykle zindywidualizowany. Hesse pisze:
"Każdego dnia kobiety cierpią z powodu presji związanej z wiecznie młodym wyglądem. Pięćdziesięciolatkowie szukają dwudziestolatek, a my rozpaczamy z powodu każdych minionych urodzin. Czy to nie śmieszne? (...)
Nie wracam do tamtej dwudziestolatki. Minęło dużo czasu, odbyłam mnóstwo rozmów z koleżankami, sporo się dotykałam, spojrzałam na świat z większą świadomością, poznałam wielu kochanków i uczyłam się razem z nimi, od nich. (...)
Moje ciało jest świątynią i czasami zapraszam kogoś do środka. Sporo kosztowało mnie zerwanie z religią, która wychowała mnie w poczuciu winy. Teraz sakralizuję seks. Przeszłam od seksu z miłości do seksu dla przyjemności, oddzielając emocje od fizyczności, żeby w końcu zrozumieć, że największa przyjemność pojawia się, gdy połączą się te dwa aspekty".
Generalnie w książkach Autorki, oprócz ilustracji, bardzo podoba mi się to, że ona wspiera i naprawdę lubi kobiety. Oby więcej takich kobiet wśród nas! Nota bene Maria zadedykowała tę książkę w taki cudny sposób: "Mojej matce, mojej siostrze, mojej babci, kobietom mojego życia" - coś niezwykle wręcz wspaniałego, kobiecego.
Z ciekawostek, które mnie rozczuliły po prostu, Autorka podaje w swoim dziele przepis na tortillę ziemniaczaną, który na pewno wypróbuję!
Na koniec mój stary erotyk, wiersz sprzed dziesięciu lat, który trochę pasuje do tej książki i wiersz z komentarza Frau Be, ponieważ bardzo mi się podoba - czytajcie!
XxX
Istnieje miłość od samych korzeni
do głębi symboli i archetypów
Byłam z tobą dzisiaj w nocy
tak blisko mocno zmysłowo
namiętnie
Moje usta twoje zęby
język palce błądzące po ciele
alchemia pożądania
Gorący oddech we mnie
wypełniona pustka
obalony mit o grzechu
Zapach smak strumień bieli
sypiącej transcendentalne
konfetti rozkoszy
I ten biedny duchowy przewodnik
w cieniu
speszony totalnie
pornograficznym proroczym snem
JoAnna Idzikowska-Kęsik, 2014
Dziewczynka
kto ci zgasił iskierki
figlarne w oczach?
kto uśmiech sprytnie zamienił
w grymas opadłych
kącików ust?
kto wystrzępił równą grzywkę
przyprószył srebrem
pogrubił kontury
i potargał
duszę?
kto wyrzucił
poobijaną
miednicę blaszaną
i skromną szarość
starej fotografii
przemalował
na nieznośny fiolet?
kto to zrobił
kto ci wszystko odebrał
dziewczynko w piżamce
w czerwone słoniki?
Katarzyna Kadyjewska
PS
Dziękuję Wam za obecność na moim blogu. Bardzo, bardzo! Dopiero od wczoraj trochę lepiej się czuję. Było tak, że w czwartek musiałam zejść z klasą do Pani Pielęgniarki, bo tak niskie miałam ciśnienie i tak bardzo bolała mnie głowa, że myślałam, iż nie dotrwam do końca pracy - dostałam tabletki przeciwbólowe i poczułam się trochę lepiej. Postaram się odwiedzić Wasze blogi, uściski i serdeczności oraz dobrego weekendu dla Was!